16 kwietnia 2015

MJwDZR. Rozdział V

Rozdział 5
W poszukiwaniu Ślimaczej Damy.

            Przyjaciele znaleźli się w niezłej kupie. A co gorsze, nie jest to metafora. Różowy dym przeniósł Arnolda i Ralfa w kupę kaczej kupy. Po niefortunnej teleportacji z zaskoczenia, jeż i żółw wygramolili się z cuchnącej mazi.

- NAZWAŁ MNIE ŻÓŁWIEM, PIERDZIEL JEDEN!!! – wykrzyczał rozjuszony Ralf.
Arnold westchnął:
- No jak można pomylić dzięcioła z żółwiem…
Na co Ralf stanął osłupiały i rzekł:
- Jakiego dzięcioła? Tłuszcz ci na oczy wyszedł czy jak? Przecież ja jestem rasowym kojotem!

Arnold nie miał ochoty wdawać się teraz w dyskusję na temat zaburzeń psychicznych przyjaciela. Zaproponował, by przejść się po tym dziwnym miejscu, w którym się znaleźli i poszukać jakiejś dorodnej ślimaczycy dla ich Strażnika Umywalki. Coraz bardziej drażnił go już fakt bycia utaplanym w kupie a i zaginięcie mamy wraz z całym jej jedzeniem mocno go denerwowało. Poszli więc na poszukiwania.
            A był to lasek pełen kaczych kup i chwastów. Kiedy zaglądali pod liście, wszystkie ślimaki zwiewały jak oparzone, a te, które nie zwiewały, czyniły to, kiedy tylko słyszały od naszych przyjaciół po co ich szukają.

- Myślisz, że one wiedzą coś na temat tego wirującookiego ślimaka i dlatego uciekają?
- Nie wiem, ale znowu wlazłeś w gówno, ty tłusty móżdżku. – odrzekł Ralf Arnoldowi. – Patrz, tak to się robi! – i z tymi słowami Ralf podszedł do pobliskiego chwastu, pod którym pasła się jakaś dorodna ślimaczyca. Przedstawił się grzecznie, po czym zaczął rozsiewać przed nią plany i wizje cudownej przyszłości u boku pięknego księcia, a wszystko to tylko jeśli zgodzi się pójść z nimi. Arnold oniemiały patrzył, jak ofiara radośnie podąża za żółwiem Ralfem, patrzącym na niego tryumfalnie znad kaczej kupy, w którą właśnie wdepnął.

- No to co? Idziemy! – zarządził donżułan. Pach! I znaleźli się przy publicznej łaźni, naprzeciwko ślimaczego oblicza.
- Przyprowadziliśmy ci Ślimaczą Damę, obywatelu. Czy teraz już możemy się umy... – ale Arnold nie zdążył dokończyć pytania, bo w tym właśnie momencie Ślimak sprzed Umywalki w jednym ruchu pożarł ich zdobyczną.
- Nara, chłopaki. – pożegnał się Ślimak i zniknął.

Oniemieli przyjaciele powoli zaczęli zmywać z siebie kupę…


10 komentarzy:

Podobasię? Niepodobasię? A może po prostu chcesz dorzucić parę groszy od siebie? Pisz, chętnie odpowiem : D