24 lutego 2016

Z rzyci(a) wzięte_308


Gerard to cudowny tatuś 8D
Coś czuję, że z Herbertem będzie kiedyś więcej komiksów.
Jak dorośnie, już mam wizję - seria pod tytułem "Herbert, syn Gerarda".
Brzmi dumnie, ale będzie, zapewne..
durnie XD

21 lutego 2016

Nie mam nosa.

Dla Waszej wiadomości - ŻYJĘ.
Mogą się o tym z całą pewnością przekonać ci, którzy obserwują mnie i moje dziwne poczynania na facebooku :'D ale piszę o tym za każdym razem.
Mam wrażenie, że to bywają czasem całkiem ciekawe rzeczy. Na przykład zakłady o lizaka XD
(a wiedzcie, że już dwoje zwycięzców otrzymało swoje!) Albo można się dowiedzieć, za co przebrałam się na bal przebierańców w mojej szkole, jak romantyczny jest Marcin i inne takie.

No, tak czy siak, sesję przetrwałam, zaliczyłam wszystko w pierwszym terminie (HA!) i to z całkiem niezłymi wynikami. Ogólnie rzecz biorąc, ze studiów jestem całkiem zadowolona.
Na Pedagogium jest O NIEBO lepiej niż na Uniwersytecie Szczecińskim!!!

Wróciłam z Warszawy, odpoczęłam chwilę no i ferie w mojej szkole się skończyły.
Dzieciaki wróciły i ostatni tydzień spędziłam na przyzwyczajaniu się do tego, że znowu trzeba się za nimi uganiać xD Ale nie żeby mi to przeszkadzało.
Ja bardzo lubię moją pracę.

~~
Mając czas, zaczęłam znowu trochę rysować. Ale w sensie, że ołówkiem. 
Efekty można podziwiać na Bananasowym dA.
Dlatego właśnie zaniedbałam trochę Hedahe :< przykro mi.
Cały czas staram się zabrać za komiksy, ale jedyne na co mam chęć, to komiksy "Z rzyci(a)". Mam ich już trochę w zanadrzu, ale łapią mnie wyrzuty sumienia, że nie powinnam ich wstawiać za dużo pod rząd, że powinnam trochę przeplatać to, co tu zamieszczam.
Mylę się? Mam nerwicę jakąś? Orzeszek zamiast mózgu?
Po ludzku mówiąc:
czy wolelibyście, żebym zamiast NICZEGO wstawiała tu chociaż komiksy "Z rzyci(a)"?

~~
Obecnie przechodzę już kolejne zapalenie zatok. Jest mi co najmniej przykro z tego powodu i nie wiem, co żem powinna uczynić w tym kierunku, aby więcej tego dziadostwa przechodzić nie musieć.
Czy ktoś może mi polecić jakieś magiczne coś, cudo jakieś, specyfik, leczenie, domowe/medyczne sposoby, suplementy czy inne dziadostwo, które uchroni mnie przed tym jeszcze większym dziadostwem?!
JA NIE MAM NOSA.
Czuję się gorzej niż Gerard, bo on to może sobie chociaż zapasowy wyciągnąć, a ja to co :<
Nie mogę nawet porządnie na dzieci pohukiwać, jak są niegrzeczne, bo jestem tak zatkana i zakaszlana i zagilana.
KOSZMAR.
Halp halp halp halp!

~~
Zrobiłam dzisiaj ptysie. Jestem z siebie tak dumna, że aż musiałam się pochwalić :'D
Zrobiłam, normalnie, ptysie. Pyszne takie, prawdziwe.
Kurde, szok.
I dieta poszła się walić.

~~
Marsis obiecał mi, że kupi mi kolorowankę dla dorosłych na 365 dni i kredki.
Nie spełnił obietnicy.
Czy już powinnam rozważać opcję porzucenia go? :<

Nie, no może nie tyle porzucenia go. Tylko rzucenia nim. O coś bolesnego.
Hm.
~~
Jeśli jesteście ciekawi, jak ogólnie na co dzień radzę sobie jako początkujący pedagog specjalny w szkole, i jakie mam spostrzeżenia oraz ogólnie co tam słychać u mnie w pracy, to od jakiegoś czasu prowadzę sobie takiego cichego bloga na ten temat.
Nie jest to nic specjalnego, ale jeśli ktoś lubi mnie czytać, to proszę bardzo.
Dodam, że obrazki również tam są |D

~~
A na koniec - TEKSTY Z RZYCI(a) WZIĘTE.

Karusia: Kurde, pocę się.
Marcin: Ja też się pocę, kochanie. Pasujemy do siebie.

++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Marcin: No zostaw mnie, bo sie zesram! MUSZĘ iść się wysrać!
Karusia: No to jak i tak masz iść kupe, to żadna różnica czy teraz czy zaraz, bo i tak się zesrasz.
Marcin: Nie. Bo jak się "wysram", to znaczy że wszystko jest dobrze. A jak się "zesram", to znaczy, że coś poszło nie tak.

++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Uczeń1: Pani, w tej surówce są rodzynki! Ale super! Ja kocham rodzynki!
Uczeń2: To sie z nimi ożeń.

++++++++++++++++++

To już niestety wszystko.
Widzimy się w przyszłym miesiącu!



10 lutego 2016

MJwDZR. Rozdział XVII

Rozdział 17
Zdobycie Kaperii.

  Nasi bohaterowie postanowili obmyślić odpowiednią, szczwaną taktykę, która pomoże im dostać się do środka Kaperii, obezwładnić strażników i odbić Mamę Arnolda żywcem. Postanowili w końcu zrobić to, co im wychodzi najlepiej, a mianowicie: kiedy z dzikim okrzykiem popędzili do wejścia, wdarli się do środka z kopa otwierając sobie drzwi i zaczęli płakać, krzyczeć, bić, kopać i gryźć wszystko i wszystkich wokół.


  Jakież było ich zdziwienie, kiedy nie napotkali na żaden opór!
Co, kurwa..?! - Wydusił z siebie Ralf, zaskoczony nie bardziej niż reszta przyjaciół.
Ich oczom ukazał się widok przywodzący na myśl najpiękniejsze spełnienie marzeń każdego zmęczonego życiem obywatela… Czyli mówiąc krótko - każdego.
- Co tu się dzieje..? - Stęknął Edek.
A działo się, działo! Kapusie z całego Związku Radzieckiego, zebrani siłą w jednym miejscu, puszczali bańki mydlane, skakali na trampolinie, zjeżdżali ze ślizgawek, obijali się w dżakuzi, bili się w kisielu, obżerali deserami i robili inne cudowne rzeczy, o których każdy z nas może na co dzień tylko pomarzyć.
- Chyba pomyliliśmy budynki… - Zaczął Arnold, ale w tym momencie Buczowi znowu zaświeciły się oczy, po czym z jego ślimaczych ust, w blasku światła wydobyły się słowa:
- Nie. To tutaj. Kaperia.. Oczywiście! Ten biedny towarzysz, który dowiózł nas tu i tam w łódce wetkniętej w dupę… Musiał mieć jakąś wadę wymowy. Albo mózgu. Nie widzicie? To nie jest KA-PE-RIA…
- To jest KA PE RAJ! - Wykrzyknął Edek. - Raj kapusiów doświadczonych na tyle, że spokojnie mogli przejść na emeryturę, ustępując miejsca nowym kapusiom! To jest.. Cudowne!
Tylko Arnold z niezadowoleniem podrapał się po wąsach i rzekł:
- Ale i tak nie podoba mi się, że zabrali ich tutaj na siłę. Przecież Mama uwielbiała kapusiować… A teraz jej tego zabronili! Na pewno nie cieszy się tak jak inni i teraz siedzi gdzieś w ciemnym kąciku i płacze..! - I mówiąc to, sam zapłakał gorzko. Na to rzekł Ralf:
- Grubasek ma racje, Towarzysze. To szuje! Idziemy odbić Panią Jeż!
I ruszyli w głąb Kaperaju na poszukiwania.