29 września 2015

885. Gerardy we mgle



Nagły impuls na komiks sprawił, że powstało - TO.
Mam nadzieję, że fabuła jest raczej zrozumiała..
Gerardzik łamie stereotypy. Nie wsadził tostera w dupę tylko dupę w toster :'D

Gorzej ze mną.

23 września 2015

MJwDZR. Rozdział XIV

Rozdział 14
Wyjście z Piekieł.

- Aaaaaaarnold! ARNOOOOLD!!! – Krzyczał Ralf, próbując obudzić zszokowanego Arnolda. Jeż zastygł bowiem w bezruchu z bardzo niemądrym wyrazem twarzy, a całe jego jeżowe ciałko wręcz skamieniało. – Nic to nie daje. I jak my mamy ruszyć dalej, na plecach go targać?! Przecież to bydlę waży z tonę! – Rozmyślał Ralf, podczas gdy za jego plecami Bucz podszedł do Arnolda, po czym swym donośnym basowym głosem szepnął mu do ucha jedno słowo: „jeść.”
W momencie Arnold odzyskał świadomość i zaczął zadawać mnóstwo pytań o jedzenie, lecz nagle przypomniał sobie o najważniejszej sprawie, jaka zajmuje teraz jego jeżowy mózg – jego nowy ojciec.
- Ale.. jak to jest możliwe, że o niczym nie wiedziałem? – spytał Arnold.
- To długa historia, synu. Nie czas teraz na nią, opowiem ci o tym po wszystkim. Teraz powinniśmy się skupić na odnalezieniu wyjścia z tego Piekła! – odrzekł Edek.
- No tak, ale jak niby.. Arnold, co ty robisz? – Spytał Ralf, gdy spostrzegł jak Arnold podbiega do ściany i zaczyna ją gryźć, kopać, bić, pluć, krzyczeć i płakać. Przez dłuższą chwilę przyjaciele patrzyli na niego z politowaniem, po czym odezwał się Ralf. – Arnold.. Ja wiem, że jesteś durniem, ale nawet TY powinieneś wiedzieć, że to nie ma prawa…

W tym momencie ściana wokół nogi Edka pękła, uwalniając Ubeka.
- …Już nie wiem w co wierzyć. – Dokończył Ralf.
- Udało ci się, synu! Jestem z ciebie dumny! – Wykrzyczał z radością Edek, po czym przytulił Arnolda. Arnold przez chwilę nie wiedział co z sobą zrobić. Pierwszy raz w jego jeżowym życiątku ktoś przytulił go z taką siłą, że poczuł bezpieczeństwo, że ktoś go kocha. Arnold pierwszy raz poczuł prawdziwą ojcowską miłość.
- Dobra, pedzie, dość tego. – Rzekł zirytowany tą sceną Ralf, który jako kaszalot nie uznawał miłości. – Lepiej zastanówmy się jak wydostaniemy się z tego piekielnego kurwidołka.
- Niestety, chłopcy, ale wyjścia są dwa. Jedno prowadzi przez piekielne wrota pełne śmierci i potępienia, z którego nie ma ucieczki, a drugie… - zawahał się Edek.
- Co z drugim jest nie tak..? – Spytał nieśmiało Arnold.
- Drugie prowadzi przez ten ogromny sedes. – Rzekł z obrzydzeniem Edek.
- Ooooo nie! CO TO TO NIE! – Krzyczał Ralf. – Przeżyłem już krainę kaczego gówna tego przerośniętego ślimora, ale TEGO już, kurwa, NIE ZNIOSĘ! NI. CHU. JA!
            Lecz nagle coś owinęło się wokół niego, Arnolda i Edka. Były to oczy Bucza.
- BUCZ, NIEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!

            Ale na nic zdały się krzyki i wrzaski, gdyż ślimak już uniósł się wysoko w powietrze, wysoko ponad sedes, po czym – pikując – wleciał w jego odmęty z głuchym, pojedynczym pluskiem.

10 września 2015

884. Łapcie



Taka tam Wasza ulubiona Gerardowa dosłowność 8D
A pamiętacie, że Gerardzik już kiedy równie radośnie przehasał po Majkim kosiarką?
HA!
Kto pamięta, rączka w górę! XD
(Nie, Majki, Ty nie bierzesz udziału w zabawie. Ty nie masz już rączek).

6 września 2015

Straszny Wrzesień.



To tak na dobry początek - znów przypominajka mojej dawnej pracy.
WAKACJE SIĘ SKOŃCZYŁY, MOI KOCHANI!
Czas wracać w kierat. Do roboty, zapierdziel, takie tam...

Nie, żebym się nabijała, czy coś......
Nie, naprawdę nie.
Wiecie dlaczego?

...
Bo ja sama także, po 3 latach - czego w życiu się nie spodziewałam - wróciłam 1 września do szkoły.
TYLKO ŻE OD TEJ DRUGIEJ STRONY. OOO:

Oficjalnie ogłaszam wszem i wobec,
stałam się częścią CIAŁA pedagogicznego w Zespole Szkół Specjalnych!
Choć jest to najniższy, początkowy szczebel mojej kariery pedagogicznej w szkole, więc nie wiem czy mam prawo nazywać się tym szlachetnym określenie, ale dobra tam xD

TAK, dobrze czytacie - pracuję w szkole, opiekuję się dziećmi, takie tam.
JA, taka Karusia od Gerardowych komiksów, dup, dziwactw itede itepe.
Kurde, człowiek jednak się zmienia xD Choć wracam do domu zrypana wzdłuż i wszerz, padam i w ogóle, zamykam oczy i widzę dzieci, otwieram oczy i widzę Herberta, i niedobrze mi się robi i w ogóle.. to kocham tę robotę!
Przynajmniej na razie XD

Gimnazjaliści się we mnie kochają.
Ach, wreszcie mogę powiedzieć, że w szkole miałam wzięcie! XD

~~

Dziś, kiedy za dnia próbowałam odpocząć trochę i przespać się (ale nie mogłam, bo ciągle widziałam DZIECI), rozmyślałam nad komiksami.
I wiecie co, moja nowa praca dostarcza mi weny xD Tak, będzie się dziać.
Mam taką nadzieję przynajmniej, że nie będzie to słomiany zapał.

TAK JAK DO FILMIKÓW,
mam nadzieję, że wszyscy widzieli mój i Gerarda (!!!) szalony DEBIUT :D
Jeśli ktoś może mi pomóc w podpowiedzeniu jakiegoś prostego programu do robienia animacji, takiego żebym ogarnęła i w ogóle... To będę wdzięczna za odzew ♥

~~

Jeszcze raz ogromne dzięki dla Szaroket, osoby, która podpowiedziała mi Akademię Pedagogiki Specjalnej w Warszawie. Mocno trzymam kciuki za to, żeby otworzyli mój kierunek - błagam, trzymajcie swoje również. Czyjeś z resztą też możecie trzymać DDD:
LOGOPEDIO, ZNÓW NADCHODZĘ!

~~
Właściwie to nie za bardzo mam o czym pisać.
Sierpień zleciał jak z bicza strzelił. Raz tylko byłam nad morzem, i to przez 1 dzień.
Było cudownie i spiekłam się jak jakaś głupia |D
Pilates mnie nie zabił - choć było blisko. Ale za to CHCĘ WIĘCEJ! 8D Serio, kto by pomyślał.
Usunęłam pieprzyk z nogi i teraz nie wiem jak będę za dzieciakami biegać, szwy ciągną, w ogóle jakaś masakra, co za życie :<
Nie wiem co dawać jeżowi do żarcia. JAK MOŻNA NIE LUBIĆ MALIN, BANANÓW, JABŁKA I GERBERKÓW DLA DZIECI, będąc jeżem?!! DDD: Skandal.

~~
Dobra, nie przynudzam. Piszcie co tam u Was, chętnie pogawędzę.
A tymczasem - "Teksty z rzyci(a) wzięte"!

+++++
(w Międzyzdrojach)
Marcin: Patrz, tam Patrol Mufasa jechał!
Karusia: Nie patrzyłam tam, bo ja się boję rzeczy, których się boję.

+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Marcin: (widząc swoją opaleniznę) Wyglądam jak komunizm.

+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

(jadąc w samochodzie)
Gerard: Jedziemy z piskiem opon?
Karusia: Nieee
Gerard: Jedziemy z piskiem opon?
Karusia: Nie nieee
Gerard: No to jedziemy z piskiem opon?
Karusia: Nie nie nieee
Gerard: Kuuuurwa, będziemy tak długo jeździć, aż się zgodzisz!

+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Dziewczynka: (w szkole) Prose pana, a moge panu pokazać ze ja umiem panu zawiązać buta?
Pan: Oczywiście, pokaż.
Dziewczynka: (po rozwiązaniu i bawieniu się sznurkami) ...Prose pana a ja chyba jednak nie umiem.

+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Mama: WOW, ale ten Michał Kwiatkowski super śpiewa!
Karusia: No ma mega głos, jak on zrobił tego "Depesza"!
Marcin: SUPER EKSTRA NAJLEPSZY W TTBZ4!*
Babcia: Ale śledź.

*(zmienił zdanie gdy zobaczył Monikę Dryl XD)

+++

Okej, mam nadzieję, że ktoś dotarł do samego końca i ktoś może nawet się wypowie :D
Pozdrawiam, widzimy się w październiku, na razie!


1 września 2015

MJwDZR. Rozdział XIII

Rozdział 13
Spotkanie w Piekle Proletariatu.


            Kiedy przyjaciele zorientowali się, o co chodzi w systemie działania Piekła Proletariatu, rozpłakali się gorzko i chórem.
- Słogotow to niedobry buc! – płakał Arnold osłaniając oczka przed widokiem napawających go lękiem tęcz, worków i bród.
- Chuj jebany i tyle! – chlipał ogołocony ze skorupy Ralf, jednak dumnie prężący czapkę.
- Ojej.. – wykrztusił z siebie Bucz, stąpając niepewnie na dwóch damskich nogach obutych w szpileczki, po czym ze strachu schował się w skorupę.

            Istotą Piekła Proletariatu było bowiem to, że każdego przebywającego tam śmiertelnika spotykało to, czego bał się najbardziej! Przyjaciele musieli jednak pozbierać się do kupy i czym prędzej ruszać dalej, aby jak najszybciej wydostać się stamtąd i odnaleźć Kaperię. Wzięli więc nogi za pas i wędrowali po nieznanej krainie, na próżno szukając oznakowani czy wskazówek kierujących do wyjścia zbłąkanych nieszczęśników. A było ich tam wielu i każdy napotkany osobnik zanosił się płaczem, wrzeszcząc opętańczo.

            W pewnym momencie natknęli się na wielki publiczny kibel, którego odór czuć było już na samym początku ich przygody w tym dziwnym miejscu, a który wprawiał ich nosy w ucieczkę na drugą stronę głowy, im bliżej podchodzili.
- RANY JULEK, TO PRZECIEŻ UBEK EDEK! – wykrzyknął radośnie Arnold. Istotnie, Ubek Edek tkwił przybetonowany za nogę do owego śmierdzącego przybytku gówna.
- Witaj, Arnoldzie. Co cię tu sprowadziło? Chyba.. Chyba nie stałeś się wrogiem narodu?! – wykrzyknął z rozpaczą Ubek Edek.
- Nie, proszę pana.. Ja tylko szukam mojej mamy. Nie wie pan może, gdzie jest wyjście? – spytał grzecznie mały jeżyk.
- A więc jednak ją zabrali.. – westchnął Edek. – A tak się starałem uchronić ją przed tym strasznym losem!

- STARAŁ SIĘ PAN?! – wykrzyknęła razem zdziwiona grupka przyjaciół. – Ale jak to?! Wiedział pan o planach towarzysza Stalina?
- Tak, drogie dzieci. Wiedziałem o tym, że zabierają najlepszych kapusiów w kraju, a tak się składa, że twoja mama, Arnoldzie, ma najdłuższy staż w tej dziedzinie.. Biedna kobieta. Poza tym Stalin to tylko przykrywka. Za wszystkim stoi Słogotow! Musisz uratować mamę, Arnoldzie, bo jego plany są naprawdę potworne!
- Ale proszę pana, pan chyba jako ubek powinien to popierać całą duszą i serduszkiem.. Dlaczego pan mi to wszystko mówi? – spytał nieśmiało Arnold.

- BO JESTEM TWOIM OJCEM. – odrzekł Edek, a Arnoldowi wypadło 11 igieł.