31 grudnia 2015

Z rzyci(a) wzięte_306



...w takich momentach przypomina mi się złote Gerardowe:
"pomógłbym ci, ale leżę" 
XD

ktoś jeszcze pamięta tamten komiks z rzyci(a)?

Baj de łej, nie wiem czy uda mi się zrobić coś Gerardowego na nowy rok (próbowałam wymyślić coś dzisiaj w nocy, ale skoro do 5 nad ranem nie byłam w stanie, to nie wiem czy teraz coś się uda), więc teraz życzę Wam

WSZYSTKIEGO NAJDUPSZEGO NA NOWY ROK!!! <3

28 grudnia 2015

888. Konkretny prezent.


Wiem, potwornie dawno nie wstawiałam komiksu.
Ani niczego..
Głowy mi brakło totalnie |D Ten świąteczny komiks również po czasie, ale... liczą się chęci, prawda? :'D

Powiedzcie mi teraz jedną bardzo ważną rzecz, mianowicie - wstawiam tu coś po raz pierwszy z nowego komputera, który ma nieporównywalnie większy ekran od mojego poprzedniego. I kompletnie nie mam pojęcia jaka wielkość komiksu będzie adekwatna, tak, żeby nie rozwalić całego układu strony, bo TERAZ WSZYSTKO MI TU WYGLĄDA INACZEJ NIŻ WCZEŚNIEJ DDD: 

Czy taka wielkość jak teraz wstawiłam jest ok, czy mam zwiększyć/zmniejszyć komiks?

Liczę na odzew |D
POZDRAWIAM! <3

4 grudnia 2015

Grudniowe YAAAY!

Dzień dobry, kochani.
TAKA NIESPODZIANKA, nie było wpisu w listopadzie! : D
Jestem tego w pełni świadoma.
Tzn.. jestem tego świadoma od połowy listopada, bo właśnie wtedy przypomniało mi się, że powinnam była coś napisać. Ale jako że się rozchorowałam, to nie miałam sił ani chęci.
Jako że nadal jestem chora, to jednak w grudniu doszłam do wniosku, że czas zebrać dupsko i napisać xD

A zatem.

GRUDZIEŃ! YAAAY! ♥ ♥ ♥

Leci kolejny miesiąc mojej wymarzonej pracy i jest tylko lepiej! :D
Poza ciągłym chorowaniem, jest dobrze.
Zdążyłam już dostać nakaz "ZAJEBANIA SIĘ", wykrzyczany prosto w twarz od bardziej niepełnosprawnego niż inni chłopa, uniknęłam dostania w mordę, przeżyłam całodobowy nalot gimbusów na moją klasę, kiedy ubrałam sukienkę, trzymałam na kolanach dziecko z kupą... Całkiem nieźle mi się żyje.
Nie, serio.
Uwielbiam tę robotę, mimo że płaca marna jak stąd do wieczności :'D
Chciałabym móc robić komiksy z rzyci(a) z sytuacji, które zdarzają się w szkole, ale zabrania mi kodeks sumienia XD A wierzcie mi, mielibyście ubaw po pachy.

~~
Serio, jak długo można być chorym?
Rozłożyło mnie 18 listopada i nadal nie przeszło.
NIE WIEM O CO CHO D:
Po tygodniowym L4 wróciłam do pracy, ale nadal krztuszę się flegmą.

~~
Nie mam mocy do komiksów, cholera. Jak sobie myślę o rysowaniu to w ogóle od razu chce mi się spać xD Ciekawe zjawisko.
Mam w sumie to samo, kiedy myślę o studiach.
Byłam na zaledwie 2 zjazdach (O, ZGROZO!) i nie ogarniam nic a nic. A sesja wcale nie jest tak odległa, jak by się mogło wydawać...

~~
ŚWIĘTA ŚWIĘTA ŚWIĘTAAA już niedługo!
Wiem, wiem, że wśród Was są takie smutasy co to stwierdziły, że święta są "głupie, komercyjne, przereklamowane i zapełnione fałszywymi uśmiechami" i inne pierdoły i wolą widzieć świat w czarnych barwach (no, chyba że naprawdę mają powody do tego, żeby jednak w święta się smucić bardziej niż zwykle, bo tak faktycznie bywa i to rozumiem)... Ale ja kocham ten magiczny świąteczny czas :D
Uwielbiam kupować prezenty, pakować je, żreć pierogi, uszka z barszczem, kluski z makiem (CZY ISTNIEJE JESZCZE KTOŚ, KTO MA TO W WIGILIĘ?!), rybę po grecku, śledzie w śmietanie... MMmmm, na samą myśl zgłodniałam! XD
Poza tym, w wigilię mam wolne, więc jestem szczęśliwa.

~~
Dzie so moje piniondze?

~~
Wiecie co, mój ulubiony gimnazjalista w szkole uwielbia Justina Biebera. Nawet na facebooku ma wpisane jego imię jako swoje drugie (taaa...). I powiem Wam, że w odruchu sympatii dla niego, postanowiłam sprawdzić jak wygląda aktualna twórczość Biebera - no bo w końcu znałam tego "artystę" tylko z jego słynnego "Bejbe bejbe bejbe ooou", czyli sprzed miljona lat. No wiecie, może coś się zmieniło na lepsze przez ten czas....
Ale nie.
Sprawdziłam.
ŻAL. MI. DUPĘ. ŚCISKA.
I teraz nie potrafię myśleć nic innego jak tylko to, że Bieber ma po polsku na imię Justynian ;___;

~~
WŁAŚCIWIE TO JUŻ WSZYSTKO.

Garść tekstów "Z rzyci(a) wziętych"!

Babcia: To w zimnej wodzie myjesz szklanki?! OSZALAŁEŚ?! To jest gówno, a nie mycie!
Marcin: To mam myć jeszcze raz?
Babcia: Nie wiem, nie znam się.

+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Mama: Nieee wiem co mam zjeść..
Marcin: Chce pani jajko?
Mama: Nieee wiem..
Marcin: Mam dwa. Chce pani jedno?

(Mama odczytała w tym podtekst i miała z tego polewkę xD)

+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Mama rozmawiająca przez telefon z Marcinem: ŁI, ITALIA! ... chaaa, princzipessa! ... do gdzie? ... TO DYWIDZENIA!

koniec.

+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Marcin: Ja się zmienię, kochanie! O! Czuję, że już dokonałem w sobie przemiany!
Karusia: Ta, jedynej przemiany jakiej Ty potrafisz dokonać w sobie, to przemiana materii! I tylko gówno tworzysz!

+++++++++++++++++++++++++++++

Dobra, to by było na tyle xD

JEŚLI KTOŚ CHCE ZAMÓWIĆ JAKIEŚ KARTKI, NP. URODZINOWE, TO ZAPRASZAM!
Ja wykonuję dziwaczne i pokręcone, a moja ukochana Bratowa, Asiunia, takie śliczne, piękne, urocze i profeszynal :3
Przykłady moich możecie zobaczyć na moim deviantARTcie, którego NIE OPUŚCIŁAM NA DOBRE :D

Miłego! ♥

25 listopada 2015

MJwDZR. Rozdział XVI

Rozdział 16
Słońce narodu.

- BRAWO, BUCZ! – Krzyknęli razem, pełni entuzjazmu, Arnold i Edek.
- No hura, tylko jak teraz, geniusze, znajdziemy Kaperię? Może nie zwróciliście na to uwagi, ale NIE MA SŁOŃCA. Jest ciemno jak w dupie i nic nie możemy z tym zro..! – Ralf znów nie dokończył, ponieważ nagle Bucz rozbłysnął światłem tak jasnym, że aż rozświetlił cały świat, po czym uniósł się w powietrze i zawisł wysoko nad głowami naszych bohaterów.
- Jaaaaa!!! – Krzyknął zszokowany Arnold.
- O, Bliat! – Dodał do siebie równie zszokowany Ralf.
- Bucz, czy ty wiesz, co się właśnie stało?! Jesteś Słońcem Narodu! Jesteś wybrańcem! – Rzekł entuzjastycznie Edek.
- Wybrańcem-Srańcem, przecież ten ślimor po prostu wpierdzielił Słońce! – Zakrzyknął Ralf, lecz dalsze kontynuowanie tego wywodu przerwała mu pięść, którą poczęstował go między oczy Edek.
- Cicho bądź pokurczu, pozwól przemawiać wybrańcowi. – Rzekł Edek, po czym zwrócił się do Bucza, nie zwracając uwagi na falę wyzwisk Ralfa. – O, Słońce Narodu, kieruj nas do Kaperii, byśmy mogli wyswobodzić naszych pobratymców!

            Bucz rozejrzał się po okolicy, następnie milczał przez dłuższą chwilę, po czym zesmutniał nagle i rzekł:
- Wolałbym mieć rodzinę.
            Po tych słowach Buch opadł na ziemię i stracił swój blask. Arnold zaś podszedł do niego i głaszcząc go po oku powiedział:
- Nie martw się, Bucz. My jesteśmy trochę tak jakby twoją rodziną!
            Po tych słowach w oku Bucza zakręciła się samotna łza, która przybrała postać ślimaka i wpełzła do ust wzruszonego Bucza.
- JA. Z. WAMI. NIE. WYTRZYMAM!!! – Wycedził przez zęby Ralf. – JAK, pytam się, JAK KURWA mamy odnaleźć Kaperię bez światła? NO jak, pytam, JAAAK?! JAAaaARGgh!!! – Ralf zawył z bólu, gdy oślepił go blask oczu Bucza, które, niczym dwa reflektory, oświetlały teraz znaczną część otoczenia. – Ty pieprzony glucie, zaraz oduczę cię podnosić rękę na Kaszalota! – Wydarł się Ralf, po czym rzucił się na ślimaka.
Nagle dziką furię żółwia rozgromił Arnold swoim krzykiem:
- PATRZCIE TAM! – Pokazał swoim małym, grubiutkim paluszkiem w stronę wielkiego budynku.
- No i na co mamy patrzeć, grubasie? Zwykły robotniczy familok, nic więcej. – Odparł Ralf, wciąż wściekły na Bucza.
- Nie, nie! Spójrz na napis na ścianie! – Krzyczał rozradowany Arnold.

            Na szczycie budynku wielkimi literami został umieszczony napis, który był zapewne nazwą tejże placówki.
- TO KAPERIA! – Krzyknął Edek, równie uradowany co Arnold.
- Nnnnno, kurwa. Nareszcie! – Westchnął z ulgą Ralf. – Dalej, towarzysze! Do celu naszej wędrówki, biegiem! URRAAAA!
            Po tym rozkazie cała czwórka ruszyła biegiem w stronę Kaperii.

22 listopada 2015

Z rzyci(a) wzięte_303


Przygotujcie się na to, że teraz większość tego, co będę wstawiać, to będą komiksy "Z rzyci(a)".
A to dlatego, że skończyły mi się wszystkie czarne cienkopisy i siedzę przykuta chorobą (znowu) do domu, a zatem nie będę miała kiedy kupić nowych :<

No, tak czy siak...
GERARDZIK! :D


11 listopada 2015

887. Z kart historii_17



Jeśli stęskniliście się za serią "Z kart historii", to mam dla Was dobrą wiadomość - planuję jeszcze dwie części, które mogłabym równocześnie nazwać serią w serii: "Rozbiory Polski" |D

Natchnął mnie dzisiejszy dzień, mam nadzieję, że wszyscy pamiętają:
11 listopada - Święto Niepodległości !
Obchodźmy ten dzień z szacunkiem, a nie wieszając psy na naszym kraju, na ludziach i na wszystkim co się da. Błagam.

Z pozdrowieniami!  ♥

19 października 2015

MJwDZR. Rozdział XV.

Rozdział 15
Pułapka!

            Przyjaciele frunęli przez odmęty piekielnej kanalizacji ciasno owinięci oczami Bucza, obijając się co chwilę o jakieś gówniane batony czy też szczątki innych nieszczęśników, na próżno usiłujących wyrwać się z Piekła Proletariatu. Podróż ta odbywała się przy akompaniamencie siarczystych wyklinań Ralfa i bulgotu rzygów Arnolda, jednak Ślimak niestrudzenie parł do przodu, kierowany komunikatami ze strony Ubeka Edka:
- Za pięć. Metrów. Lekko w lewo. Uwaga – gówniany obiekt za 10 metrów. Skręć. W prawo. Lekko w lewo. Za. 15. Metrów. Skręć. Prosto.
            Dzięki temu już niebawem ujrzeli upragnione światełko w gównianym tunelu.
- Nareszcie WOLNOŚĆ!!! – Wykrzyczał Ralf, kiedy radośnie zbliżyli się do ujścia. Jednak nie spodziewali się tego, co czekało tam na nich.
- O NIE! TO PUŁAPKA! Bucz, haaamuuuuj! – Krzyczał Edek, lecz było już za późno. Rozpędzony Bucz wpadł prosto w łapska Słogotowa, szczerzącego się do nich na wylocie z Piekielnego Kibla.

- Widzę, że świetnie się razem bawicie, towarzysze! – Rzekł głosem tysiąca głosów Słogotow. – Musicie być mocno zdesperowani, skoro udało się wam wydostać z mojego placu zabaw dla wrogów politycznych!
- Panie towarzyszu Słogotow, przecież my nie jesteśmy wrogami.. – Zaczął nieśmiało Arnold. – My chcieliśmy tylko znaleźć..
            W tym momencie jednak Ralf zaczął potwornie zwijać się, jęczeć i wybałuszać oczy śliniąc się. W końcu wykrzyczał:
- Już dłużej nie wytrzymammm!!! O, wielki jak słońce, świecący jaśniejący nam panujący Słogotowie, weź pokaż nam tę Kaperię, bo czuję że skonam, jeśli moje oczy nie ujrzą tego wspaniałego dzieła ku chwale mateczki naszej Rosji! A jak skonam, to będę niepridatny, a chyba szkoda, żeby porządny kaszalot tak się zmarnował, da? – Po skończeniu tegoż dramatycznego monologu Ralf opadł bez sił, a Słogotow zmarszczył brew w zamyśleniu nad wybrykiem tego małego pokracznego samozwańczego Kaszalota w dziwnie znajomej czapce..
            Wykorzystując moment nieuwagi łotra, Bucz wzniósł się ku niebiosom i UGRYZŁ Słogotowa prosto w jego zmarszczoną brew, z bojowym okrzykiem na ślimaczych ustach, co sprawiło, że ten zaskowyczał żałośnie, puszczając przyjaciół wolno.
- POŻAŁUJECIE TEGO, ROBACZYWE TRUCHŁA!!! – wrzeszczało Słońce głosem wszystkich wrzasków, z Buczem uczepionym u brwi, dopóki ten nie wciągnął go w swoją skorupę.

Zapanował mrok.

16 października 2015

Z rzyci(a) wzięte_301

MÓWIŁAM! Mówiłam Wam o nich!
Nasza szkoła jest podzielona na dwie części - podstawówkę i gimnazjum. Ja osobiście przesiaduję na tej pierwszej, jednak bywają momenty, kiedy los każe mi zawędrować na tą drugą, MROCZNĄ stronę szkoły XD
Gimbaza mnie przerasta. Wielkie chłopy. Wielkie, niewyżyte chłopy.
Szkoda, że wzięcie w szkole mam dopiero wtedy, kiedy już nie powinnam (I NIE CHCĘ) go mieć.

Nawet nie wiecie jacy byli zawiedzeni :<

11 października 2015

886. Plastyka

Szkolne inspiracje XD

Czyli kilka typowych elementów szkoły podstawowej - wszyscy skarżą na siebie, wymyślają głupoty a potem są te grrrrroźne PIECZĄTKI zamiast ocen! 
Wy też mieliście takie chmurki i słoneczka na pieczątkach przed wieloma laty? Bo słyszałam różne wersje, niektórzy dostawali biedronki, kwiatki czy inne takie..

Głupi Majki.
Pan Adam w roli Nauczyciela-Plastyka - NADAL SPRAWIEDLIWY!


7 października 2015

Październikowy dead


Dead bardzo.
Tak bardzo jak Majki widoczny powyżej.

Cóż, nadszedł październik, a wraz z nim choróbsko.
Jak już zdążyłam pożalić się na facebooku, choróbsko bardzo, piekło w gardle bardzo i pierwsze L4 w moim marnym życiu.
Najgorsze w tym wszystkim jest to (oprócz cholerrrrnego cierpienia!!!), że mam wyrzuty sumienia wywołane moją nieobecnością w pracy |D Bo ja zdaję sobie sprawę tego, jak dużo jest roboty przy dzieciakach naszych.
Ehhhh... Nevermind.

~~

Dzieciaki potrafią mnie totalnie wykończyć w szkole. Ogólnie mam poczucie, że mój dzień ma 48 godzin xD Pierwsze 24 to praca, a drugie 24 to cała reszta.
Ale..
PODOBA MI SIĘ :D
Szczególnie kiedy dostaje się takie perełki..

Nie wzruszyłoby mnie to tak, gdyby nie fakt, że dostałam to od maleńkiej dziewczynki, którą się opiekuję najbardziej z całej mojej klasy, bo ma największe problemy (bez szczegółów).. Pisać nie umie, więc musiała komuś po prostu powiedzieć, że to dla mnie, żeby jej ktoś napisał.
A poza tym, absolutnie trudno ją przekonać/zmusić do kolorowania, a tu proszę..


~~
Mam smuteg życia, wiecie?
Dostałam się na APS, wszystko super...
A tydzień przed 1 października dostałam info, że nie otworzą mojego kierunku.
NO by to szlag!

Ale szybko się zawinęłam i ogarnęłam dokładnie ten sam kierunek, ale na innej uczelni w Warszawie. Opinie ma bardzo podzielone, ale ja nie będę słuchała żadnych opinii, tylko idę na kierunek jaki sobie wybrałam i tyle!
Cieszę się niezmiernie, że jednak pozostaję przy Warszawie, mimo wszelkich przeciwności losu, które chciały się do mnie dobrać :D
Choć teraz jestem chora i prawdopodobnie ominie mnie pierwszy zjazd....
NO ALE TRUDNO.

~~
Znacie może taką grę na telefon jak.. WORDAMENT?
Polecam. Polecam bardzo.
Gram ja, gra moja Mama.. jest fajnie xD
Jeśli ktoś się skusi - to na liście osób grających, jak zobaczycie użytkowników o nazwie:
Myszka Kiszka - to ja.
Mamunia Wspaniała - to moja Mama.
Zapraszam xD

~~
Chcę dużo piniondzów.
Skąd wziąć piniondzów?
Ja wiem, że często to mówię.
Ale naprawdę potrzebuję dużo piniondzów |D

A może ma ktoś do polecenia akademik/hostel/byletanielokumzłazienką gdzieś w centrum Warszawy? Bo tego potrzebuję bardzo BARDZO XD

~~
Okej, właściwie to nie wiem o czym pisać.
Jak przyjęliście zmianę pory roku? Bo ja dokładnie tak jak co roku.
Źle, krótko mówiąc.
Jak sobie radzić z depresją sezonową, może mi ktoś podpowie? |D

~~

KILKA TEKSTÓW "Z RZYCI(a) WZIĘTYCH" DLA WAS!

Karusia: Wiesz, że skrobia absorbuje tłuszcz?
Marcin: To jak wskoczę do mąki to schudnę?

+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Mama: To co teraz robimy? Idziemy najpierw do pracy, potem jedziemy na miasto, oglądamy rzeczy w sklepach, mierzymy sobie piękności a potem...
Gerard: ...odjeżdżamy z żalem.

+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Marcin: Musisz mnie posłuchać.
Karusia: Nie.
Marcin: No to masz alternatywę - jeśli nie chcesz mnie posłuchać, to chociaż daj mi całusa.
Karusia: Nie. Mam lepszą alternatywę.
Marcin: Jaką?
Karusia: <prych w nochala Marcinowego>
Marcin: ...to upokarzające.

++++++++++++

Niestety tylko tyle na ten miesiąc :<
Czytamy się już w listopadzie.

Trzymacie się!

6 października 2015

Z rzyci(a) wzięte_300



Nie mogło być inaczej XDDD
Herbert, syn Gerarda, musi lubić Metallicę.
Co prawda na razie lubi tylko żuć jej nazwę na koszulce, ale to JUŻ jest dobry krok XD

3 października 2015

Valosz_25



No, muszę przyznać, że dosyć dramatyczne fragmenty złączyłam na ten raz XD

Cóż, jeśli chodzi o zmarnowanie poprzedniego roku, to nie jestem pewna o co mi wtedy chodziło (a nawet jeśli dobrze pamiętam, to FAKTYCZNIE TAKI ŻAL ŻE SZKODA GADAĆ). Ale fakt faktem - powinnam była pójść spać xD

Valo jak zwykle na mnie nakrzyczał.
Byłam egoistką :<

1 października 2015

Z rzyci(a) wzięte_299



Marcin chyba zatracił swój instynkt samozachowawczy, skoro pozwolił sobie na tego heheszka xD
Babciowkurw zawsze spoko.

PS. Nie chciał w łeb xD

PS.II. POZDRAWIAM WSZYSTKICH TYCH, KTÓRZY OBSERWUJĄ MNIE INCOGNITO ♥

29 września 2015

885. Gerardy we mgle



Nagły impuls na komiks sprawił, że powstało - TO.
Mam nadzieję, że fabuła jest raczej zrozumiała..
Gerardzik łamie stereotypy. Nie wsadził tostera w dupę tylko dupę w toster :'D

Gorzej ze mną.

23 września 2015

MJwDZR. Rozdział XIV

Rozdział 14
Wyjście z Piekieł.

- Aaaaaaarnold! ARNOOOOLD!!! – Krzyczał Ralf, próbując obudzić zszokowanego Arnolda. Jeż zastygł bowiem w bezruchu z bardzo niemądrym wyrazem twarzy, a całe jego jeżowe ciałko wręcz skamieniało. – Nic to nie daje. I jak my mamy ruszyć dalej, na plecach go targać?! Przecież to bydlę waży z tonę! – Rozmyślał Ralf, podczas gdy za jego plecami Bucz podszedł do Arnolda, po czym swym donośnym basowym głosem szepnął mu do ucha jedno słowo: „jeść.”
W momencie Arnold odzyskał świadomość i zaczął zadawać mnóstwo pytań o jedzenie, lecz nagle przypomniał sobie o najważniejszej sprawie, jaka zajmuje teraz jego jeżowy mózg – jego nowy ojciec.
- Ale.. jak to jest możliwe, że o niczym nie wiedziałem? – spytał Arnold.
- To długa historia, synu. Nie czas teraz na nią, opowiem ci o tym po wszystkim. Teraz powinniśmy się skupić na odnalezieniu wyjścia z tego Piekła! – odrzekł Edek.
- No tak, ale jak niby.. Arnold, co ty robisz? – Spytał Ralf, gdy spostrzegł jak Arnold podbiega do ściany i zaczyna ją gryźć, kopać, bić, pluć, krzyczeć i płakać. Przez dłuższą chwilę przyjaciele patrzyli na niego z politowaniem, po czym odezwał się Ralf. – Arnold.. Ja wiem, że jesteś durniem, ale nawet TY powinieneś wiedzieć, że to nie ma prawa…

W tym momencie ściana wokół nogi Edka pękła, uwalniając Ubeka.
- …Już nie wiem w co wierzyć. – Dokończył Ralf.
- Udało ci się, synu! Jestem z ciebie dumny! – Wykrzyczał z radością Edek, po czym przytulił Arnolda. Arnold przez chwilę nie wiedział co z sobą zrobić. Pierwszy raz w jego jeżowym życiątku ktoś przytulił go z taką siłą, że poczuł bezpieczeństwo, że ktoś go kocha. Arnold pierwszy raz poczuł prawdziwą ojcowską miłość.
- Dobra, pedzie, dość tego. – Rzekł zirytowany tą sceną Ralf, który jako kaszalot nie uznawał miłości. – Lepiej zastanówmy się jak wydostaniemy się z tego piekielnego kurwidołka.
- Niestety, chłopcy, ale wyjścia są dwa. Jedno prowadzi przez piekielne wrota pełne śmierci i potępienia, z którego nie ma ucieczki, a drugie… - zawahał się Edek.
- Co z drugim jest nie tak..? – Spytał nieśmiało Arnold.
- Drugie prowadzi przez ten ogromny sedes. – Rzekł z obrzydzeniem Edek.
- Ooooo nie! CO TO TO NIE! – Krzyczał Ralf. – Przeżyłem już krainę kaczego gówna tego przerośniętego ślimora, ale TEGO już, kurwa, NIE ZNIOSĘ! NI. CHU. JA!
            Lecz nagle coś owinęło się wokół niego, Arnolda i Edka. Były to oczy Bucza.
- BUCZ, NIEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!

            Ale na nic zdały się krzyki i wrzaski, gdyż ślimak już uniósł się wysoko w powietrze, wysoko ponad sedes, po czym – pikując – wleciał w jego odmęty z głuchym, pojedynczym pluskiem.

10 września 2015

884. Łapcie



Taka tam Wasza ulubiona Gerardowa dosłowność 8D
A pamiętacie, że Gerardzik już kiedy równie radośnie przehasał po Majkim kosiarką?
HA!
Kto pamięta, rączka w górę! XD
(Nie, Majki, Ty nie bierzesz udziału w zabawie. Ty nie masz już rączek).

6 września 2015

Straszny Wrzesień.



To tak na dobry początek - znów przypominajka mojej dawnej pracy.
WAKACJE SIĘ SKOŃCZYŁY, MOI KOCHANI!
Czas wracać w kierat. Do roboty, zapierdziel, takie tam...

Nie, żebym się nabijała, czy coś......
Nie, naprawdę nie.
Wiecie dlaczego?

...
Bo ja sama także, po 3 latach - czego w życiu się nie spodziewałam - wróciłam 1 września do szkoły.
TYLKO ŻE OD TEJ DRUGIEJ STRONY. OOO:

Oficjalnie ogłaszam wszem i wobec,
stałam się częścią CIAŁA pedagogicznego w Zespole Szkół Specjalnych!
Choć jest to najniższy, początkowy szczebel mojej kariery pedagogicznej w szkole, więc nie wiem czy mam prawo nazywać się tym szlachetnym określenie, ale dobra tam xD

TAK, dobrze czytacie - pracuję w szkole, opiekuję się dziećmi, takie tam.
JA, taka Karusia od Gerardowych komiksów, dup, dziwactw itede itepe.
Kurde, człowiek jednak się zmienia xD Choć wracam do domu zrypana wzdłuż i wszerz, padam i w ogóle, zamykam oczy i widzę dzieci, otwieram oczy i widzę Herberta, i niedobrze mi się robi i w ogóle.. to kocham tę robotę!
Przynajmniej na razie XD

Gimnazjaliści się we mnie kochają.
Ach, wreszcie mogę powiedzieć, że w szkole miałam wzięcie! XD

~~

Dziś, kiedy za dnia próbowałam odpocząć trochę i przespać się (ale nie mogłam, bo ciągle widziałam DZIECI), rozmyślałam nad komiksami.
I wiecie co, moja nowa praca dostarcza mi weny xD Tak, będzie się dziać.
Mam taką nadzieję przynajmniej, że nie będzie to słomiany zapał.

TAK JAK DO FILMIKÓW,
mam nadzieję, że wszyscy widzieli mój i Gerarda (!!!) szalony DEBIUT :D
Jeśli ktoś może mi pomóc w podpowiedzeniu jakiegoś prostego programu do robienia animacji, takiego żebym ogarnęła i w ogóle... To będę wdzięczna za odzew ♥

~~

Jeszcze raz ogromne dzięki dla Szaroket, osoby, która podpowiedziała mi Akademię Pedagogiki Specjalnej w Warszawie. Mocno trzymam kciuki za to, żeby otworzyli mój kierunek - błagam, trzymajcie swoje również. Czyjeś z resztą też możecie trzymać DDD:
LOGOPEDIO, ZNÓW NADCHODZĘ!

~~
Właściwie to nie za bardzo mam o czym pisać.
Sierpień zleciał jak z bicza strzelił. Raz tylko byłam nad morzem, i to przez 1 dzień.
Było cudownie i spiekłam się jak jakaś głupia |D
Pilates mnie nie zabił - choć było blisko. Ale za to CHCĘ WIĘCEJ! 8D Serio, kto by pomyślał.
Usunęłam pieprzyk z nogi i teraz nie wiem jak będę za dzieciakami biegać, szwy ciągną, w ogóle jakaś masakra, co za życie :<
Nie wiem co dawać jeżowi do żarcia. JAK MOŻNA NIE LUBIĆ MALIN, BANANÓW, JABŁKA I GERBERKÓW DLA DZIECI, będąc jeżem?!! DDD: Skandal.

~~
Dobra, nie przynudzam. Piszcie co tam u Was, chętnie pogawędzę.
A tymczasem - "Teksty z rzyci(a) wzięte"!

+++++
(w Międzyzdrojach)
Marcin: Patrz, tam Patrol Mufasa jechał!
Karusia: Nie patrzyłam tam, bo ja się boję rzeczy, których się boję.

+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Marcin: (widząc swoją opaleniznę) Wyglądam jak komunizm.

+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

(jadąc w samochodzie)
Gerard: Jedziemy z piskiem opon?
Karusia: Nieee
Gerard: Jedziemy z piskiem opon?
Karusia: Nie nieee
Gerard: No to jedziemy z piskiem opon?
Karusia: Nie nie nieee
Gerard: Kuuuurwa, będziemy tak długo jeździć, aż się zgodzisz!

+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Dziewczynka: (w szkole) Prose pana, a moge panu pokazać ze ja umiem panu zawiązać buta?
Pan: Oczywiście, pokaż.
Dziewczynka: (po rozwiązaniu i bawieniu się sznurkami) ...Prose pana a ja chyba jednak nie umiem.

+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Mama: WOW, ale ten Michał Kwiatkowski super śpiewa!
Karusia: No ma mega głos, jak on zrobił tego "Depesza"!
Marcin: SUPER EKSTRA NAJLEPSZY W TTBZ4!*
Babcia: Ale śledź.

*(zmienił zdanie gdy zobaczył Monikę Dryl XD)

+++

Okej, mam nadzieję, że ktoś dotarł do samego końca i ktoś może nawet się wypowie :D
Pozdrawiam, widzimy się w październiku, na razie!


1 września 2015

MJwDZR. Rozdział XIII

Rozdział 13
Spotkanie w Piekle Proletariatu.


            Kiedy przyjaciele zorientowali się, o co chodzi w systemie działania Piekła Proletariatu, rozpłakali się gorzko i chórem.
- Słogotow to niedobry buc! – płakał Arnold osłaniając oczka przed widokiem napawających go lękiem tęcz, worków i bród.
- Chuj jebany i tyle! – chlipał ogołocony ze skorupy Ralf, jednak dumnie prężący czapkę.
- Ojej.. – wykrztusił z siebie Bucz, stąpając niepewnie na dwóch damskich nogach obutych w szpileczki, po czym ze strachu schował się w skorupę.

            Istotą Piekła Proletariatu było bowiem to, że każdego przebywającego tam śmiertelnika spotykało to, czego bał się najbardziej! Przyjaciele musieli jednak pozbierać się do kupy i czym prędzej ruszać dalej, aby jak najszybciej wydostać się stamtąd i odnaleźć Kaperię. Wzięli więc nogi za pas i wędrowali po nieznanej krainie, na próżno szukając oznakowani czy wskazówek kierujących do wyjścia zbłąkanych nieszczęśników. A było ich tam wielu i każdy napotkany osobnik zanosił się płaczem, wrzeszcząc opętańczo.

            W pewnym momencie natknęli się na wielki publiczny kibel, którego odór czuć było już na samym początku ich przygody w tym dziwnym miejscu, a który wprawiał ich nosy w ucieczkę na drugą stronę głowy, im bliżej podchodzili.
- RANY JULEK, TO PRZECIEŻ UBEK EDEK! – wykrzyknął radośnie Arnold. Istotnie, Ubek Edek tkwił przybetonowany za nogę do owego śmierdzącego przybytku gówna.
- Witaj, Arnoldzie. Co cię tu sprowadziło? Chyba.. Chyba nie stałeś się wrogiem narodu?! – wykrzyknął z rozpaczą Ubek Edek.
- Nie, proszę pana.. Ja tylko szukam mojej mamy. Nie wie pan może, gdzie jest wyjście? – spytał grzecznie mały jeżyk.
- A więc jednak ją zabrali.. – westchnął Edek. – A tak się starałem uchronić ją przed tym strasznym losem!

- STARAŁ SIĘ PAN?! – wykrzyknęła razem zdziwiona grupka przyjaciół. – Ale jak to?! Wiedział pan o planach towarzysza Stalina?
- Tak, drogie dzieci. Wiedziałem o tym, że zabierają najlepszych kapusiów w kraju, a tak się składa, że twoja mama, Arnoldzie, ma najdłuższy staż w tej dziedzinie.. Biedna kobieta. Poza tym Stalin to tylko przykrywka. Za wszystkim stoi Słogotow! Musisz uratować mamę, Arnoldzie, bo jego plany są naprawdę potworne!
- Ale proszę pana, pan chyba jako ubek powinien to popierać całą duszą i serduszkiem.. Dlaczego pan mi to wszystko mówi? – spytał nieśmiało Arnold.

- BO JESTEM TWOIM OJCEM. – odrzekł Edek, a Arnoldowi wypadło 11 igieł.


30 sierpnia 2015

883. JEBUT



Dla tych, którzy nie widzieli na Facebooku ani na YouTUBE bezpośrednio...
Oto pierwszy, zderpiały filmik stworzony przeze mnie we współpracy z Gerardzikiem!

ENJOY! ♥

28 sierpnia 2015

Z rzyci(a) wzięte_297




Gerardzik nie był zadowolony z zastanej na zegarku godziny.

Ale Gerardzik rano nie pamiętał już całego zajścia XD

25 sierpnia 2015

Valosz_24



Jako, że jestem tak wyprana z życia, że nie jestem w stanie dokończyć komiksu, to wstawiam Valo |D
Valo zawsze spoko.

Foka to moja przyjaciółka, dlatego była jedyną osobą, z którą chciałam się spotkać w owym czasie |D
Obrazki mniej więcej sprzed roku.



22 sierpnia 2015

Z rzyci(a) wzięte_296




Babcia musiała mieć jakiś, no nie wiem..
Gorszy dzień XDDD




PS. MarCHIN wreszcie ruszył żopsko i dodał kolejny filmik. Zapraszam!

20 sierpnia 2015

MJwDZR. Rozdział XII

Rozdział 12
Piekło proletariatu.


- Nareszcie jest! – krzyknął wesoło Arnold, podziwiając ogrom dumy radzieckiej – Plac czerwony, który tętnił życiem i miłością do narodu, a przynajmniej w połowie, gdyż drugą połowę placu zajmował…
- Kopiec. – rzekł zdziwiony Ralf. – Wielki, szary kopiec. To chyba jakiś żart?
- Wcale nie, zobacz! – powiedział Arnold, po czym pobiegł (a raczej poturlał się) do wielkiej tablicy i zaczął odczytywać umieszczony na niej napis. – Kaaaa.. P… E… Rrrr…. KAPERIA! – ucieszył się jeżyk, który niestety nie był orłem w czytaniu na głos, jak to na jeża przystało. – TO TU!!!
- Okej, czyli w takim razie Kaperia jest tą wielką kupą… Właściwie czego? – zastanowił się żółw, po czym podszedł do szarego proszku, by go polizać, lecz nagle coś wielkiego zatkało mu usta, a jeszcze coś mocno uderzyło go w twarz…
- ANI KROKU DALEJ!!!
… Były to oczy Bucza, który nimi jak i swym donośnym głosem powstrzymał Ralfa.

- Czy ciebie już do reszty pojebało, ty pieprzony lunatyku?! – krzyknął oburzony Ralf.
- Nie bijcie się! Mama mówiła, że tylko hultaje się biją! – próbował załagodzić sytuację jeżyk.
- Do diabła z twoją matką, grubasie! Czemu ten ślimak mnie bije?! – odkrzyknął bardzo brzydko Ralf.



- Właaaaśnie uratowałem ci żyyycie.. – odparł Bucz.
- Ale jak to? – spytali razem Ralf z Arnoldem.
- Widzicie ten proszek? – spytał ślimak, po czym sam odpowiedział złowieszczo – To azbest.
- AZBEST?! Ale jak to?! – spytał przerażony Arnold.
- Co za ciul na to wpadł? – rzekł w swoim stylu Ralf.
- Znam tylko jedną osobę zdolną do tak haniebnych zagrywek… - rzekł Bucz, po czym mrużąc złowieszczo oczy spojrzał na słońce i krzyknął donośnym basem, który powędrował echem po całej Moskwie. – SŁOGOTOW, UKAŻ SIĘ, DRANIU!!!

Nastała długa cisza, którą w momencie przerwał donośny pisk i skrzypnięcie. Nagle słońce zaczęło obracać się powoli wokół własnej osi, ukazując ukrytą dotychczas twarz, która zdobiła para monstrualnych oczu, umieszczona na o wiele większej gębie, gigantyczny uśmiech pełen wilczych kłów i wyjątkowo obleśna, złączona w jedną grubą linię, brew.
- A więc przejrzałeś mnie, Bucz. – rzekło słońce. – Owszem, to nie jest Kaperia. Ale chętnie was tam zaprowadzę! – głos Słogotowa brzmiał jakby tysiące ludzi krzyczało chórem. – Lecz by się tam dostać, musicie najpierw pokonać… PIEKŁO PROLETARIATU!
            Po tych słowach nasi bohaterowie zniknęli w blasku tysiąca lamp.
- Zobaczcie! – krzyknął przerażony Arnold, patrząc w bezkres nieznanej krainy, w której się zmaterializowali. – To przecież… to… to..! TĘCZE! -  Arnold bał się tęcz, tak jak i głodu, worków i bród.
            Nagle rozległ się donośny krzyk rozpaczy, tuż za plecami jeżyka:
- GDZIE JEST, KURWA, MOJA SKORUPA??!!!