26 marca 2015

MJwDZR. Rozdział II

MAŁY JEŻ W DUŻYM ZWIĄZKU RADZIECKIM

Rozdział 2
Nieciekawa Pani z Kiosku.

 - Strasznie mi zimno! – rozległ się głos w głowie Arnolda. Właściwie jakby się zastanowić, głos ten Arnold mógł usłyszeć od strony zmarzniętego zadka, z faktu że, z powodu jego tuszy, zadek ten bardzo rzadko odrywa się od podłoża.
- Nie ma gdzie jeść, nie ma gdzie siku, i do tego mamy też nie ma! – powiedział do siebie Arnold. – W dodatku mama zawsze mi mówiła, że jak się za bardzo oddalę od domu, to pojawi się Rasputin z workiem i wielką czarną brodą i mnie porwie!
            Mama Arnolda dobrze wiedziała, że opowieść ta skutecznie powstrzyma go przed opuszczeniem domu, ponieważ zawierała aż dwie rzeczy, których Arnold bardzo się boi – worki i wielkie czarne brody. Aczkolwiek jest coś, czego nasz bohater boi się bardziej od atrybutów Rasputina…
„Ale coś jeść trzeba.”
…głodu.
            Tak więc, długo nie czekając, nasz mały bohater udał się na poszukiwania mamy… tylko dokąd ma się udać?
- Mama zawsze, gdy chodziła na kapusie, zaglądała do tego dziwnego kiosku po drugiej stronie ulicy. Chyba tam zacznę poszukiwania. – i, niewiele myśląc, Arnold udał się do tajemniczego Kiosku.
            Arnoldowi nie spodobał się ten Kiosk. Okazał się on starym, połatanym blaszakiem, który tu i ówdzie ociekał rdzą, jednak to nie to sprawiło, że Arnold nie odczuł większej sympatii do tego miejsca. Powodem była sprzedawczyni. 
            Była to wyjątkowo tęga kobieta o wielkiej twarzy, której większość zajmowały wielkie żabie usta i para ogromnych, równie żabich, oczu, którymi dziko omiatała pustą ulicę, jakby polowała na muchy. Uwagę Arnolda przykuły jej dłonie wystające z okienka („Pewnie z braku miejsca” – pomyślał Arnold), a raczej jej długie, powykręcane pazury. Arnold, przełamując strach, podszedł do okienka, lecz nieciekawa pani nawet na niego nie spojrzała.
- Przepraszam panią bardzo, proszę pani… - odezwał się nieśmiało Arnold. Nagle jej oczy zatrzymały się i z cichym skrzypnięciem spojrzały w dół na jeża. – Czy nie widziała pani może mojej mamy? To taka pani jeż..
- Długie igły, różowy fartuch, wygląda jak kapuś? – słowa te wybulgotały z żabich ust tej Pani.
- Tak! To ona! Widziała ją pani? – spytał Arnold z nadzieją.
- Oczywiście. Mówiła, że udaje się w stronę Wzgórza Kaszalotów. To tam, za pomnikiem Lenina. – wskazała palcem w stronę pomnika, Pani z Kiosku.
- Dziękuję bardzo! – odrzekł radośnie Arnold.
- Nie ma sprawy, Arnoldzie. – rzekła Pani z Kiosku.
- Ale skąd zna pani moje imię? – spytał zdziwiony jeżyk.
- Pani z Kiosku wszystko wie. – odrzekła tajemniczo Pani z Kiosku.
Nasz bohater udał się w stronę Wzgórza Kaszalotów.
-Całkiem miła ta pani. – rozmyślał Arnold. – Ale i tak jej nie lubię.


22 marca 2015

873. Kredyt



Kwota kredytu wyniosła 10000000000 Franków xD
Poznajecie? To Pan Adam! Pan Adam udziela kredytów we Frankach :D

Pomysł podrzucił mi Marcin SMSem.
"A jakby tak Gerard wziął kredyt we frankach?"
"Że co?"
"NO WE FRANKACH"
mniej więcej XD

Pozdrawiam tego pięknego Wiosennego dnia!

19 marca 2015

MJwDZR. Rozdział I

MAŁY JEŻ W DUŻYM ZWIĄZKU RADZIECKIM

Rozdział I

Niedobry dzień Arnolda.

            To nie był dobry dzień dla jeża. Na dodatek był to ostatni dzień jego normalnego życia, no ale on tego jeszcze nie wiedział, no bo jak. Arnold był małym jeżowym żarłokiem, ale miał dobre serduszko. Tak przynajmniej mówiła mu mama, ale przecież nie miał żadnych kolegów.
 - Właśnie, coś z tą mamą nie tak chyba. – pomyślał Arnold. – Przecież zawsze wracała na noc do domu. No ale może po prostu zasiedziała się u ubeka Edka, w końcu od czasu do czasu lubiła sobie pokapusiować dla świętego spokoju..
            Mama Edka miała dla mamy Arnolda zawsze jakieś ciasto, więc mama Arnolda często zostawiała Arnolda samego w domu i biegła na ciasto. Tak przynajmniej mówiła Arnoldowi, bo nigdy nie przyniosła mu ani kawałka. Ale i bez tego Arnold już był gruby.
 - Jak zjesz jeszcze jeden kawałek ciasta, to wybuchnie ci brzuszek i zostanie tylko pępek! – mówiła.
Arnold nie chciał być pępkiem.
            Na razie był więc małym grubym jeżem bez kolegów, i myślał o znikniętej mamie.
 - Mamo! – krzyczał w domu.
 - MAMOOOoo! – krzyczał przez okno, ale jakiś sąsiad rzucił w niego praniem.
            Arnold był głodny, więc zrobił sobie herbaty. Ugotował wodę w garnuszku i wsypał trochę cukru i wsypał herbaty. Zapomniał, że ukrył pod zlewem trochę ciastek, ale jak sobie przypomniał i schylił się po nie, to zahaczył uszkiem o garnuszek i rozlał sobie herbatę na stopy!
 - AŁAŁAŁAŁAŁA! – krzyczał z bólu zły na mamę, bo to ona zwykle robiła herbatę i teraz też powinna była. – Dosyć tego! Idę jej poszukać. – postanowił Arnold i poszedł.
Niestety, było już późno, więc nie poszedł za daleko, ale nie wiedział, że zaraz i tak będzie musiał daleko pójść.
Ponieważ zatrzasnął za sobą drzwi.
A mama miała klucz.
Kurwa gdzie ta mama?!!
Arnold westchnął, po czym usiadł pod płotem i usnął. 


18 marca 2015

Żułf_19


Żułf powrócił!
Wygrzebałam jakieś stare resztki, kiedy ostatni raz go sobie w pracy rysowałam..
Już tego prawie nie robię :<
Ale jak widać, załapał się nawet Żułf z okresu Bożonarodzeniowego xD

Ten na samej górze powstał całkiem niedawno.
A środkowy wtedy, kiedy leciał 2 sezon TTBZ i Marcin Przybylski był Davidem Bowie.

Taaa...

Jesteście gotowi na pierwszy rozdział mojej i Marcina książki? xD
(przypominam, że okładkę można zobaczyć na facebooku :D )


9 marca 2015

Kulturalnie mi.


Moje ferie trwają nadal.
Co prawda, został mi ich jeszcze tydzień niecały, ale technicznie rzecz biorąc - trwają.
JEST SUPER.
A właściwie było. Było dokładnie tak, jak planowałam:
1. Spałam
2. Jadłam
3. Czytałam
4. ...licencjat...
5. Spałam

Lepiej być nie mogło xD

"Zemsta nietoperza" zaliczona (meeeegaaaa eeeekstraa tylko dlaczego piosenki po niemiecku i dlaczego nie wiedziałam, żeby nie brać miejsc w pierwszym rzędzie, bo światło od schodków daje po oczach?! XD), ja zachwycona, Babcia też zachwycona, cud miód.
Symphonica zaliczona (Filharmonia w Szczecinie dała radę, choć momentami muzyka była tak głośna, że zagłuszała wokalistów i nikt nic z tym nie robił), było zarąbiście, Gerardzik też bardzo ochoczo zaaprobował.
Musical Metro zaliczony (nawet Karusia ledwo zwalczała łzy wzruszenia, choć niektórzy hejtują ze względu na obecność Urbańskiej, którą ja osobiście nadal szanuję i podziwiam mimo potknięć w stylu "rolowania"... a na dodatek wydałam ostatnie pieniądze na płytę z utworami i nie mieliśmy za co wrócić z zadupia Szczecina po nocy, ale trudno), było przeniesamowicie, Marcinowi też się podobało.

SZOK, jak kulturalnie O:
Na dodatek w tym tygodniu jeszcze Teatr Narodowy ♥
Pojutrze jedziem z Marcinem do Warszawy i szczęście rozpiera naaas!
Pozdrawiam wszystkich Warszawiaków, nadal nie wiem dokąd pójść.... Jeśli spotkacie dwie ciamajdy Z MAPĄ WARSZAWY ROZŁOŻONĄ PRZED NOSEM, wyglądające jak zagubione owce w wielkim mieście.... to będziemy my. Można podejść, poprowadzić za rękę, pomóc sierotom.. Zapraszamy, będziemy wdzięczni xD
Czuję się, normalnie, jak wieśniaczka pierwszy raz wybierająca się do miasta.
Te emocje! XD

~~
Nie wiem czy wszyscy są w temacie, ale domyślam się, że są jeszcze osoby, które olały mojego fejsbuka, z sobie tylko znanych, różnorodnych powodów xD Rozumiem, ale chciałam tylko napomknąć o procederze, który rozpoczęłam całkiem niedawno.
Mianowicie, od jakiegoś czasu wrzucam screeny z telefonu, kiedy znajdę jakieś interesujące rozmowy SMSowe w odmętach mojego SMSowego archiwum.
Niektóre są niezłe, moim zdaniem. Jeśli jeszcze ktoś nie widział, zapraszam do obserwowania xD

~~
Pozostając jeszcze przez chwilę w temacie mojego Hedahe'owego facebooka...
Pisałam tam niedawno o tym, że odkopałam moje staaaare zeszyty z podstawówki, w których pisałam.. ekhm.. "książki", jako dziecko xD Psychodela na maksa, no tak czy siak, przeczytałam wszystkie sześć części Marcinowi na głos. Płakał ze śmiechu, szczególnie przy pierwszej części |D
I TERAZ NIUS.
Postanowiliśmy napisać książkę xD Na wzór moich staroci.
To znaczy, jako że niby dla dzieci. Ale tak naprawdę nie jest to książka dla dzieci xD
Teraz zastanawiam się......... może chcielibyście przeczytać?
Mamy już 6 rozdziałów :D Piszemy na zmianę, raz ja raz on. Każdy rozdział ma 3 strony i obrazki.
Szczerze powiedziawszy Marcin pisze lepsze rozdziały, ale ogólnie, mamy fun.
Podzielić się nim z wami? |D

~~
Żeby więcej nie zanudzać, będę się zbierać.
Znowu zapomniałam co jeszcze miałam pisać xD

A, jeszcze pytanko takie:
Co myślicie o pomyśle, żebym czasem rysowała początek komiksu i Wy wymyślalibyście swoje zakończenie, a ja bym wybierała i rysowała takie? o:

~~
Jak tam przygotowania do matury? Hue hue hue.. xD

~~
Na dobry koniec - TEKSTY Z RZYCI(a) WZIĘTE!

Marcin: (rozmowa o zwierzątkach) Ja chcę mieć kiedyś szpica!
Ja: Ta, a kto go będzie czesał?
Marcin: Ty! Dzieci będziesz czesać to i psa uczeszesz.

+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Marcin: (do Karusi) Ja bym w tobie nic nie zmienił. Tylko wszystko to, co ty byś sama chciała w sobie zmienić, po to, żebyś tylko była szczęśliwsza.

[zbiorowe "AWWWWW" ♥ ]

+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Marcin: Wszyscy będą się chwalić co ich kobiety lubią: "moja lubi to, moja to, a moja tamto".... A moja Karusia lubi przedrzeźniać klientów w banku, a ja mimo wszystko kocham ją nad życie.

[zbiorowe "AWWWWW" ♥]

++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Karusia: he...ehe, he heee..... Boooże, czy tylko mnie to śmieszy?
Marcin: Oj, no.. Kto nie ma odpałów, niech pierwszy rzuci kamień!

+++++++++++++++++++++++++


No tym razem to my zdominowaliśmy absolutnie teksty z rzyci(a) |D
Ale mam nadzieję, że i tak Wam się spodobają xD
DOBRANOC, trzymajcie za nas kciuki w Warszawce!


7 marca 2015

872. Majki Potrzebny




A jakoś tak ostatnio pomyślałam, że może Majki mógłby się do czegoś przydać...
No tak.
Zawsze Gerard Wszystkomogący może wpakować go do czyjegoś komputera xDD

W ogóle to przepraszam że tak nabazgrany ten komiks trochę jak kura pazurem, mało starannie.. Zły humor miałam, przepraszam no :<

Journal niedługo.