29 kwietnia 2017

Szalony ten kwiecień jakiś!


CZEŚĆ I CZOŁEM!
Kończy się kwiecień. Nie mam pojęcia, kiedy to wszystko zleciało.. Mam wrażenie, że jeszcze wczoraj pisałam marcowego żurnala, a tu proszę. Już minęło tyle czasu! I już muszę pisać kolejnego, bo zaraz zacznie się MAJ O:
To CUDOWNE!!!

Ogólnie kwiecień to był najbardziej porąbany miesiąc tego roku. Jak nie w ogóle najbardziej porąbany od baaaardzo dawna. Rozpoczynając od pogody, kiedy to rano temperatura na minusie i trzęsłam się z zimna w drodze do pracy i zamarzałam i w ogóle, przez okno szkoły obserwowałam zaś wszelkie zmiany warunków atmosferycznych, jakie tylko można sobie wyobrazić. Od deszczu, przez total słońce, na gradobiciu kończąc. Ogólnie to pogoda jest popier nienormalna.
MAJU, MASZ BYĆ PIĘKNY I CIEPŁY BO JA CHCĘ NOSIĆ MOJE MILION SUKIENEK, KTÓRE SOBIE KUPIŁAM I DOSTAŁAM I W OGÓLE!!!

...ale najpierw muszę schudnąć |D
troszkę.
Nie to, co w tamtym roku, bo wtedy to 7 kg prawie. W tym roku tylko 2kg.

~~

Odnoszę wrażenie, że w mojej twórczości się ruszyło w tym miesiącu nieco bardziej. Znaczy, no nie miałam takiego zastoju aż, jak mi się zdarzało |D
Nie tylko tutaj na blogu coś robiłam, ale też i portrecik machnęłam.
Jego to możecie na moim starutkim, dobrym, poczciwym dA zobaczyć.
http://bananas878.deviantart.com

Mam nadzieję, że w wakacje to już w ogóle uda mi się nadrobić trochę zaległości komiksowych. Skończę magisterkę (OBY!!!), odpocznę i wreszcie wezmę się w garść.
W końcu jakoś do tego 1000 dobić trzeba :)

~~

Ostatnio miałam najgorszy dzień świata. To był czwartek. To był najgorszy dzień od samego początku do samego końca. Dzieciaki dostawały takiego pierdolc KOTA po prostu, serek wiejski na śniadanie miałam skiśnięty, dziecko mi uciekało po polance i złapałam je tuż przed przejściem dla pieszych i przed samochodem, inne dziecko się z wózkiem wywróciło, a potem to już wszystkie rzucały wszystkim i się rzucały i darły i przeklinały i to był jakiś koszmar. A jak Marcin wyszedł po mnie na przystanek jak wracałam z roboty, to jakiś żul podszedł i powiedział, że jak Marcin się będzie tu kręcił jeszcze to mu mordę obije. Na dodatek wykąpałam jeża i jak chciałam ją zawinąć w ręcznik i ten ręcznik podniosłam to wypadł z niego wielki pająk ;___;
A mama zrobiła mi koktail i też był skiśnięty. I okazało się, że akurat właśnie tego dnia skończyła się melisa w domu.
NO PO PROSTU ....!

Dlatego wieczorem obejrzeliśmy kolejny z odcinków Doctora Who, bo mamy zaległości i jesteśmy ciągle przy 11 Doktorze, i wtryniliśmy całą paczkę paprykowych prażynek.
I było dobrze.

Teraz już gorzej chyba nie będzie xD

~~

Żeby nie przedłużać, przejdę teraz do tego, o czym zdecydowana większość na pewno już wie. W ogóle spora część Internetu już wie, bo jak się okazuje, mój post na Facebooku o tym dotarł do prawie 11 000 osób, a na Instagramie polubiło mi go 900 osób.
Nigdy nie miałam tak dobrych statystyk xD
A mówię oczywiście o tym, że....
Zaręczyłam się z Marcinem :3

Jeeee! WOOHOOOOO! Nareszcie!
<fanfary>

To był najlepszy weekend mojego życia. W dużym skrócie mogę Wam streścić, co też mój Luby przygotował. Jechaliśmy razem na mój zjazd do Warszawy, jak zawsze. Następnie zaciągnął mnie pod Pałac Kultury pod wiarygodnym pretekstem. Po czym wyznał, co miał wyznać, uklęknął pośród tych wszystkich ludzi, drzew i gołębi, aby następnie wyciągnąć z kieszeni TO pudełeczko z TYM pierścionkiem, z "wyjdzieszzamnieczyzostanieszmojążoną" na ustach.
I SAID YES!
Potem zaprowadził mnie do hotelu Intercontinental, gdzie spędziliśmy cudowny czas w 2-osobowym pokoju na 28 piętrze, ze śniadaniem z dostawą do pokoju, z pięknym widokiem na moją ukochaną Warszawę i NAJLEPSZYM NA ŚWIECIE BASENEM NA 43 PIĘTRZE!!!
Kolacja w mojej najulubieńszej restauracji Różanej również była cudna.
W ogóle jestem zachwycona.

Na uczelni też byłam, ale mniej niż zamierzałam i w ogóle głową gdzie indziej.
Teraz to mi nawet wstyd, że w ogóle na tą uczelnię szłam.
Ale na szczęście mój Narzeczony jest wyrozumiały na moje kujoństwo :'D

Jeśli chcecie wiedzieć, to tak, jestem mega szczęśliwa, on twierdzi że też jest, a zatem jesteśmy mega szczęśliwi i nie możemy się doczekać prawdopodobnie września za 2 lata :)
Teraz już tylko musimy zbierać kasę i siły |D

A teraz, zamiast tekstów z rzyci(a) wziętych (nie mam niestety w tym miesiącu) zostawiam Wam kilka zdjęć, ponieważ osobistości z Facebooka stwierdziły, że chcą zobaczyć. No, to dzielę się z Wami :) Mam nadzieję, że nie będziecie za bardzo zawiedzeni |D

21 kwietnia 2017

911. Master of Puppets


CZAS NAJWYŻSZY!
Moi drodzy, przedstawiam Wam Twarz Komiksów.
Karusia.
Ja.

Wyglądam mniej więcej tak.
Doszłam do wniosku, że nie ma sensu dłużej udawać, że nie mam twarzy, skoro ją mam i właściwie dlaczego mielibyście nie wiedzieć jak wygląda ta osoba, która od ... chyba już 10 LAT rysuje dla Was porąbane rzeczy.
Oczywiście 10 lat temu wyglądałam zupełnie inaczej i chwała Bogu, że nie widzieliście mnie wtedy.

Moje cienkopisowe marionetki <3
Mistrz fotoszopa.

Pozdrawiam serdecznie i TAK, ja naprawdę wieszałam ich na nitkach.
Marcin musiał pomóc mi przy robieniu tego zdjęcia |D


PS. Po kliknięciu w fotkę ona się powiększy, więc będzie lepiej widać. Nie chciałam zmniejszać rozmiaru zdjęcia, bo wtedy traci jakość, a ja nie chciałam żeby traciła jakość, a nie umiem inaczej zmniejszać zdjęć :'D

15 kwietnia 2017

910. Wesołego Alleluja!


Moja Najdroższa Internetowa Rodzino,
życzę Wam wszystkim pięknych, miłych i kochanych świąt.
Żebyście się obżarli pysznie i niestrawności nie mieli ani nie utyli.
Żeby zdrówko dopisywało mimo pizgawicy za oknem.
Żeby humor nie został spierdzielony przez pizgawicę za oknem i deszcz i zimnicę.
Żebyście byli szczęśliwi, radośni, mimo uszu puszczali kłótnie nad przygotowywanymi potrawami i w ogóle głupimi ludźmi się nie przejmowali.
Życzę Wam wszystkiego pięknego na ten piękny czas
Wielkanocny.

13 kwietnia 2017

8 kwietnia 2017

Mój przyjaciel Tobi_4


Kiedy ostatnio byliśmy w Warszawie, Tobi odwiedził swoje rodzinne gniazdko.
Łezka wzruszenia zakręciła mu się koło jego sztucznego, żelkowego oczka.
Wzruszające to było spotkanie.
Popatrzył na bliskich przez szybę...
i oddaliliśmy się w siną dal.
Nie mieliśmy piniondzów żeby wykupić kilku i zjeść na jego oczach.

3 kwietnia 2017

Z rzyci(a) wzięte_334


Taki tam słowny sucharek.
Słyszysz?-Suszysz?
Suszył.

To w sumie byłby sucharek, gdyby zrobił to specjalnie, ale gość po prostu nie dosłyszał.
Siusiajka <3