30 sierpnia 2015

883. JEBUT



Dla tych, którzy nie widzieli na Facebooku ani na YouTUBE bezpośrednio...
Oto pierwszy, zderpiały filmik stworzony przeze mnie we współpracy z Gerardzikiem!

ENJOY! ♥

28 sierpnia 2015

Z rzyci(a) wzięte_297




Gerardzik nie był zadowolony z zastanej na zegarku godziny.

Ale Gerardzik rano nie pamiętał już całego zajścia XD

25 sierpnia 2015

Valosz_24



Jako, że jestem tak wyprana z życia, że nie jestem w stanie dokończyć komiksu, to wstawiam Valo |D
Valo zawsze spoko.

Foka to moja przyjaciółka, dlatego była jedyną osobą, z którą chciałam się spotkać w owym czasie |D
Obrazki mniej więcej sprzed roku.



22 sierpnia 2015

Z rzyci(a) wzięte_296




Babcia musiała mieć jakiś, no nie wiem..
Gorszy dzień XDDD




PS. MarCHIN wreszcie ruszył żopsko i dodał kolejny filmik. Zapraszam!

20 sierpnia 2015

MJwDZR. Rozdział XII

Rozdział 12
Piekło proletariatu.


- Nareszcie jest! – krzyknął wesoło Arnold, podziwiając ogrom dumy radzieckiej – Plac czerwony, który tętnił życiem i miłością do narodu, a przynajmniej w połowie, gdyż drugą połowę placu zajmował…
- Kopiec. – rzekł zdziwiony Ralf. – Wielki, szary kopiec. To chyba jakiś żart?
- Wcale nie, zobacz! – powiedział Arnold, po czym pobiegł (a raczej poturlał się) do wielkiej tablicy i zaczął odczytywać umieszczony na niej napis. – Kaaaa.. P… E… Rrrr…. KAPERIA! – ucieszył się jeżyk, który niestety nie był orłem w czytaniu na głos, jak to na jeża przystało. – TO TU!!!
- Okej, czyli w takim razie Kaperia jest tą wielką kupą… Właściwie czego? – zastanowił się żółw, po czym podszedł do szarego proszku, by go polizać, lecz nagle coś wielkiego zatkało mu usta, a jeszcze coś mocno uderzyło go w twarz…
- ANI KROKU DALEJ!!!
… Były to oczy Bucza, który nimi jak i swym donośnym głosem powstrzymał Ralfa.

- Czy ciebie już do reszty pojebało, ty pieprzony lunatyku?! – krzyknął oburzony Ralf.
- Nie bijcie się! Mama mówiła, że tylko hultaje się biją! – próbował załagodzić sytuację jeżyk.
- Do diabła z twoją matką, grubasie! Czemu ten ślimak mnie bije?! – odkrzyknął bardzo brzydko Ralf.



- Właaaaśnie uratowałem ci żyyycie.. – odparł Bucz.
- Ale jak to? – spytali razem Ralf z Arnoldem.
- Widzicie ten proszek? – spytał ślimak, po czym sam odpowiedział złowieszczo – To azbest.
- AZBEST?! Ale jak to?! – spytał przerażony Arnold.
- Co za ciul na to wpadł? – rzekł w swoim stylu Ralf.
- Znam tylko jedną osobę zdolną do tak haniebnych zagrywek… - rzekł Bucz, po czym mrużąc złowieszczo oczy spojrzał na słońce i krzyknął donośnym basem, który powędrował echem po całej Moskwie. – SŁOGOTOW, UKAŻ SIĘ, DRANIU!!!

Nastała długa cisza, którą w momencie przerwał donośny pisk i skrzypnięcie. Nagle słońce zaczęło obracać się powoli wokół własnej osi, ukazując ukrytą dotychczas twarz, która zdobiła para monstrualnych oczu, umieszczona na o wiele większej gębie, gigantyczny uśmiech pełen wilczych kłów i wyjątkowo obleśna, złączona w jedną grubą linię, brew.
- A więc przejrzałeś mnie, Bucz. – rzekło słońce. – Owszem, to nie jest Kaperia. Ale chętnie was tam zaprowadzę! – głos Słogotowa brzmiał jakby tysiące ludzi krzyczało chórem. – Lecz by się tam dostać, musicie najpierw pokonać… PIEKŁO PROLETARIATU!
            Po tych słowach nasi bohaterowie zniknęli w blasku tysiąca lamp.
- Zobaczcie! – krzyknął przerażony Arnold, patrząc w bezkres nieznanej krainy, w której się zmaterializowali. – To przecież… to… to..! TĘCZE! -  Arnold bał się tęcz, tak jak i głodu, worków i bród.
            Nagle rozległ się donośny krzyk rozpaczy, tuż za plecami jeżyka:
- GDZIE JEST, KURWA, MOJA SKORUPA??!!!

16 sierpnia 2015

Bardzo upał ale co tam!


Witam Was, moi Drodzy, tym oto niezwykle adekwatnym obrazkiem, który chyba proroczo stworzyłam parę lat (?) temu.
JEST UPAŁ

UPAŁ BARDZO.

Właściwie to dobrze, jako że jestem już stara, to nachodzi mnie refleksja, że dzieciakom w tym roku udały się wakacje. No i fajnie |D
Takie stare dupy to już nie mają wakacji raczej.
Chyba że mogą sobie pozwolić na to, żeby się lenić.
ALBO NIKT ICH NIE CHCE ZATRUDNIĆ, HEHEHEHE XD

~~

Praca sprawia, że nie chce mi się absolutnie nic, ale staram się walczyć ze słabościami.
Postanowiłam nawet dać się wyciągnąć na pilates (SŁODKI JEŻU!!!), ciekawe co z tego wyjdzie.
Czytam dwie książki jednocześnie, bo jedna to tom poezji, a druga to biografia, więc stwierdziłam, że da się to pogodzić.
Oglądam sobie filmy z Elvisem i "Przerysowanych" (kto nie widział - niech zobaczy XD).
Ogólnie, dosyć sielankowo, od godziny 17 do 7 |D

~~

Właśnie wybiła godzina, kiedy powinnam zmyć maseczkę, a Mama zajęła mi wc, mimo świadomości tego w jakim położeniu mnie stawia.
Chyba twarz mi wypali.

~~
BYŁAM BYŁAM BYŁAMMM!!!!! 
WIDZIAŁAM WIDZIAŁAM WIDZIAŁAMMM!!!!!
♥♥♥ !!! VALO !!! ♥♥♥


Tak się cieszę, że normalnie nie wiem!!! :D
Było potwornie gorąco, było potwornie brak klimy, było potwornie dużo ludzi...
Ale był Valo.
I to rekompensuje wszystkie niedogodności. To rekompensuje żar, skwar, zawroty głowy i głuchotę a nawet to, że wracając poszliśmy w złym kierunku i zgubiliśmy się poniekąd, po czym musieliśmy nadrabiać drogi i wróciliśmy ledwo żywi XD
Nikt z naszej trójki (ja, MarChin, Dżou) nie ogarnął, ale wszyscy jesteśmy szczęśliwi 8D
Głos Valo na żywo wywołał we mnie wszystkogasm.

Czy ktoś znalazł może moje majtki, które nie doleciały na scenę?
Wstyd mi trochę XD

No i ten, nawiązując do poprzedniego journala - narysowałam Valo nr 2.
Jeśli chętni, by zobaczyć, to zapraszam na moje dA:

PS. czy mielibyście coś przeciwko temu, bym Valosza znów wstawiała? :3 bo domyślam się, że nie wszyscy entuzjastycznie przyjmują, może ich nudzi xD
~~

Taka tam reklamka, zapraszam Was wszystkich serdecznie także w journalu, na kanał mojego Marcina-MarChina, który dopiero się rozkręca, ale ma dobre chęci by zostać gwiazdą InternetÓFF.

~~
No i cóż, lato leci, zaraz skończy się laba (a no w sumie nie tak zaraz, bo ja mam jeszcze 1,5 miesiąca, nie to co dzieciaki, huehuehuehue XDD) a ja spędzam ten czas w sumie dosyć bezproduktywnie. Niby fajnie, niby spoko, ale zawsze jest to poczucie marnowania czasu.
Czy nie?
Czy tylko ja tak mam? |D

~~
Na zakończenie, kilka tekstów "Z rzyci(a) wziętych"!

Kobieta na ulicy: (do chłopa swego) Dobra, weź już przestań, bo ty nie masz bystrego umysłu!

+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Babcia: Ty za miliona byś psa nie sprzedała swojego żadnego?!!
Mama: A ty wiesz co znaczy kochać?!
Babcia: A ty wiesz co znaczy milion?!

+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Marcin: A jakby tak zrobić czarną polewkę z barszczu sosnowskiego? Wiesz, no, że nie poślubisz już mojej córki, ani jego córki, w ogóle żadnej córki już nie poślubisz, wiesz, i ten...!
Karusia: na na nA nA nA NA NANA NA Na Na Na nana!
Marcin: .... wtf?
Karusia: Właśnie wykasowałam nam pamięć.

+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Marcin: Zanurzyłem usta w twoim barku.
(wtf?)

+++

OKK! Do napisania we wrześniu, kiedy niektórzy będą się już smucić, a inni jeszcze nie! 8D



13 sierpnia 2015

881. Tańcz.



Takie tam, dziwactwo, straszne trochę |D 
Molestowanie międzydziecięce.
Ale w sumie nic złego się nie stało..
Niby.
XD

TOSTER!!! ♥

1 sierpnia 2015

MJwDZR. Rozdział XI

Rozdział 11
Wyjście z lasu.


- Nie widzę nigdzie mamy..! – zajęczał żałośnie Arnold. – Mój brzuszek bardzo za nią tęskni! – dodał przy dźwięcznym akompaniamencie burczenia ze swego brzuszka.
- Dobra, mały, sprawdzę co mogę zdziałać z moimi nowymi supermocami w kwestii twojego brzucha. – rzekł Ralf, po czym podszedł do siedzącej w pobliżu Wiewiórki. – BACZNOŚĆ, towarzyszko!

             Wiewiórka zbladła, padła na kolana i zaczęła rozpaczliwie szukać miejsca do ukrycia dla żołędzia, którego trzymała w łapkach. W akcie desperacji wetknęła go sobie w ucho i rozpłakała się rzewnie.
- Ja tu widzę jakieś machloje i spiski przeciwko Mateczce Rosji, szubrawcu rudy ty! – darł się Ralf na rozżaloną Wiewiórkę, bełkoczącą coś przeprośliwie pod nosem. – W IMIĘ WODZA NASZEGO, Towarzysza Stalina, ja, marszałek Związku Radzieckiego, wymierzam ci karę, towarzyszko! Czy jesteś na to gotowa? – groźnie łypnął Ralf.
- Za wspaniałość.. chlip! Naszego towarzysza.. chlip! Nie pohańbię więcej mego rodu! Stawię czoła sprawiedliwości. – to mówiąc, wiewiórka usłyszała od Ralfa, że ma przyprawić się na słodko-kwaśno i złożyć w ofiarnym obiedzie Arnoldowi.
Zanim ten zdążył zaprotestować, ruda ochoczo obrała się ze skóry, przyprawiła i już za chwilę tkwiła martwo na talerzu, tuż przed jeżowym obliczem. Cóż było czynić? Arnold nie chciał robić przykrości przyjaciołom, więc przyjął dar dla żołądka, częstując nim wszystkich obecnych. Po skromnej uczcie zaś spytał Ralfa:
- Ej, a właściwie co ona takiego zrobiła, że musiałeś ją tak srogo ukarać?
- A kto ją tam wie, rude to wredne, na pewno swoje za uszami miała. Wpierdalała żołędzia jak winna, to niech ma. – tymi słowami Ralf zakończył odpoczynek i zarządził kontynuację podróży. Wkrótce przyjaciele ujrzeli wyjście z ciemnego lasu. Arnold ucieszył się, bo nie lubił ciemności, a światło to nadzieja, a nadzieja to jedzenie.
           
Nagle Bucz zaczął przywąchiwać się otoczeniu.
- Ktoooś nas śleeedziii.. – wyznał ślimak.
- To zobaczy nasze kupry dumnie kołyszące na skraju tego lasu, zmierzające w stronę Kaperii! Psiakość, dosyć już mam tych dziwactw! – zdenerwował się Ralf i poprowadził kolegów do wyjścia, jednak Bucz nadal podejrzliwie spoglądał w górę. Wystraszył tym Arnolda, który zastanawiał się, czy ich stalker nie ma przypadkiem zamiaru zabrać im potencjalnego posiłku.
- WIDZĘ!!! – wydarł się radośnie Ralf, po czym podążył w stronę Placu Czerwonego, ciągnąc kolegów za sobą.