MAŁY JEŻ W DUŻYM ZWIĄZKU RADZIECKIM
Rozdział 2
Nieciekawa Pani z Kiosku.
- Strasznie mi zimno! – rozległ się głos w głowie Arnolda.
Właściwie jakby się zastanowić, głos ten Arnold mógł usłyszeć od strony
zmarzniętego zadka, z faktu że, z powodu jego tuszy, zadek ten bardzo rzadko
odrywa się od podłoża.
- Nie ma gdzie jeść, nie ma gdzie siku, i do tego mamy też
nie ma! – powiedział do siebie Arnold. – W dodatku mama zawsze mi mówiła, że
jak się za bardzo oddalę od domu, to pojawi się Rasputin z workiem i wielką
czarną brodą i mnie porwie!
Mama Arnolda
dobrze wiedziała, że opowieść ta skutecznie powstrzyma go przed opuszczeniem
domu, ponieważ zawierała aż dwie rzeczy, których Arnold bardzo się boi – worki i
wielkie czarne brody. Aczkolwiek jest coś, czego nasz bohater boi się bardziej
od atrybutów Rasputina…
„Ale coś
jeść trzeba.”
…głodu.
Tak więc,
długo nie czekając, nasz mały bohater udał się na poszukiwania mamy… tylko
dokąd ma się udać?
- Mama zawsze, gdy chodziła na kapusie, zaglądała do tego
dziwnego kiosku po drugiej stronie ulicy. Chyba tam zacznę poszukiwania. – i,
niewiele myśląc, Arnold udał się do tajemniczego Kiosku.
Arnoldowi
nie spodobał się ten Kiosk. Okazał się on starym, połatanym blaszakiem, który
tu i ówdzie ociekał rdzą, jednak to nie to sprawiło, że Arnold nie odczuł
większej sympatii do tego miejsca. Powodem była sprzedawczyni.
Była to
wyjątkowo tęga kobieta o wielkiej twarzy, której większość zajmowały wielkie
żabie usta i para ogromnych, równie żabich, oczu, którymi dziko omiatała pustą
ulicę, jakby polowała na muchy. Uwagę Arnolda przykuły jej dłonie wystające z
okienka („Pewnie z braku miejsca” – pomyślał Arnold), a raczej jej długie,
powykręcane pazury. Arnold, przełamując strach, podszedł do okienka, lecz
nieciekawa pani nawet na niego nie spojrzała.
- Przepraszam panią bardzo, proszę pani… - odezwał się
nieśmiało Arnold. Nagle jej oczy zatrzymały się i z cichym skrzypnięciem
spojrzały w dół na jeża. – Czy nie widziała pani może mojej mamy? To taka pani
jeż..
- Długie igły, różowy fartuch, wygląda jak kapuś? – słowa te
wybulgotały z żabich ust tej Pani.
- Tak! To ona! Widziała ją pani? – spytał Arnold z nadzieją.
- Oczywiście. Mówiła, że udaje się w stronę Wzgórza
Kaszalotów. To tam, za pomnikiem Lenina. – wskazała palcem w stronę pomnika,
Pani z Kiosku.
- Dziękuję bardzo! – odrzekł radośnie Arnold.
- Nie ma sprawy, Arnoldzie. – rzekła Pani z Kiosku.
- Ale skąd zna pani moje imię? – spytał zdziwiony jeżyk.
- Pani z Kiosku wszystko wie. – odrzekła tajemniczo Pani z
Kiosku.
Nasz bohater udał się w stronę Wzgórza Kaszalotów.
-Całkiem miła ta pani. – rozmyślał Arnold. – Ale i tak jej
nie lubię.
Nie no nie wierzę xD Uśmiałam się, jak to czytałam, naprawdę xD To takie... Urocze xD Ten jeżyk jest niesamowity XD A ta pani z kiosku... Hahahaha xD
OdpowiedzUsuńCieszę się :D jeżyk jest niesamowity? Nie poznałaś jeszcze reszty bohaterów i ich przygód..... xD
UsuńNo ciekawe, będzie tam mama Arnolda czy jednak będzie musiał podążać dalej... :v
OdpowiedzUsuńZaznaczam, iż już mamy 15 rozdziałów, a w planach jest 20.... Więc przygoda trochę potrwa : D
UsuńBiedny Arnold, głodny i bez mamy, no jak to tak :C Pani z Kiosku wydaje się przerażająca :x
OdpowiedzUsuńI na dodatek bez miejsca na siku :< a będzie tylko trudniej....
UsuńAle była miła xD
Brzmi składniowo bardziej logicznie od pierwszej części. Idzie fabuła w dobrą stronę. WINCYJ! :D
OdpowiedzUsuń