Rozdział 8
Kaperia.
Nasi bohaterowie byli przerażeni
tym, co ujrzeli na Wzgórzu Kaszalotów. Co prawda, mniej więcej tak Arnold
wyobrażał sobie tajemne spotkania kapusiów, z tym że w jego wyobrażeniach było
mniej krzyków, płaczów, żołnierzy i ciężarówek.
- Chyba ich gdzieś wywożą. – Rzekł Ralf.
- Ale dlaczego? – Spytał przerażony
Arnold i rozpłakał się przesmutnie. – A jeśli mama też tam jest?!
- A skąd ja mam to wiedzieć?!
- Ale.. mama.. – zachlipał Jeżyk.
- Zamknij się, grubasie, bo nas
usłyszą! – uciszył go ostro Żółw.
- Juuuuż, juuuuuuuuż… - Pocieszał
Arnolda Bucz głaszcząc go przy tym czułkiem po głowie, lecz i to nie
powstrzymało go przed wydaniem z siebie rozdzierającego krzyku rozpaczy:
„JEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEŚĆ!!!!!!!!!”
- SZCZYM RYJ, TY..! – zaczął Ralf,
ale nieznajomy głos krzyknął na nich.
„Stójcie, psy,
bo będę strielał!”
Nagle nasi
bohaterowie stanęli oczy w oko z mierzącym do nich z karabinu żołnierzem.
- Panowie, zajebiście się z wami
podróżuje, jak matkę kocham.. – Rzekł z nutą irytacji Ralf, łypiąc spod czapki
na żołnierza.
- Proszę do nas nie strzelać, panie
żołnierzu, my tylko, ee.. Zbieramy malinki z tych krzaczków, o! – Powiedział Arnold
i pokazał owoc zerwany z krzaka.
- To szyszka, debilu.. Szyszka z
pieprzonego radzieckiego krzaka z szyszkami. – Wyraził spostrzeżenie Ralf.
Nagle żołnierz opuścił w pośpiechu broń i pospiesznie salutując, krzyknął:
- Bardzo pana przepraszam,
towarzyszu Marszałku!
Potrwało to
chwilę, zanim nasi bohaterowie zorientowali się, że żołnierz zwraca się do
Ralfa, którego pomylił z powalonym marszałkiem Achromojewem! Rzecz jasna, Ralf
szybko to wykorzystał.
- JA CI DAM MARSZAŁKA PSEM NAZYWAĆ,
SEPARATYSTYCZNY CHAMIE! ZGŁOSZĘ TO DO DOWÓDCY!!!
- Ale pan towarzysz Marszałek jest
dowódcą, panie towarzyszu Marszałku! – odezwał się pospiesznie żołnierz.
- … I JESZCZE PYSKUJE, JEBANY! –
dodał Ralf, po czym zwrócił się znów do tego biedaka. – W takim razie sprawdzę
twoją wiedzę. Po co wywozimy tych kapusi, żołnierzu?
- Z rozkazu Towarzysza Stalina
zebraliśmy wszystkich kapusiów z całej Rosji, by ich aresztować i wywieźć na
Kaperię, by zrobić miejsce na nowych kapusiów! – rzekł ten z dumą.
- Ale.. Co to jest Kaperia? – Spytał
przerażony Arnold.
- SŁYSZELIŚCIE, ŻOŁNIERZU?! CO TO
KAPERIA?! – wrzasnął Ralf.
- Towarzysz Stalin zapragnął mieć
widok z okna na Syberię, z widokiem na pracujących więźniów, dlatego rozkazał
usypać nową Syberię dla kapusiów na placu Czerwonym, Towarzyszu Marszałku!
- Czy była wśród nich taka pani jeż
w różowym fartuchu, co wyglądała jak kapuś? – Spytał nieśmiało nasz mały jeżyk.
- Da. – odparł tamten.
- Ooo… jej… - Rzekł grobowym basem
Bucz, a Arnold zaczął płakać.
Ralf dalej chamski, ale... Tym razem się spisał na medal. xD No przynajmniej dowiedział się, co z mamą Arnolda.
OdpowiedzUsuńBiedny Arnoldzik. :C
Cóż, niestety taki ma już sposób bycia :< ale zwróć uwagę na kolejną przemianę - od teraz stał się KASZALOTEM! xD
UsuńTak, przemiana- CHECK IN! XD
UsuńRobi się uber-absurdalnie i uber-zabawnie. Wińcyj! :D
OdpowiedzUsuńA "im dalej w las.." xD będzie coraz bardziej popieprzone. Po jakimś czasie sami zapomnieliśmy o co w tym chodziło XDDD
UsuńxDDDD To będzie wtedy jeszcze lepsze!
UsuńŁo matuchno, z każdym rozdziałem coraz bardziej to kocham XD Więcej~~!
OdpowiedzUsuńSerio? XD Bardzo się cieszę! Kolejny rozdział w czwartek :3
UsuńTo moja ulubiona ilustracja do tej pory xD
OdpowiedzUsuńNo to Marcin będzie miał podjarę, jak się dowie, bo to jego xD
UsuńRalf w czapie Marszałka wygrał wszystko.
OdpowiedzUsuńAle nienienienienienienie mamy Arnolda nie może tam być nie! :(((((
Cóż... xD
Usuń