Rozdział 9
Na Plac
Czerwony!
Żołnierz
zdawał się być cokolwiek zażenowany płaczem małego grubego jeża, turlającego
się po trawie u jego stóp i krzyczącego wniebogłosy. Ralf jednak nie stracił
głowy i prędko pozbierał się po usłyszeniu wiadomości o strasznym losie, który
spotkał mamę Arnolda i resztę kapusiów.
- Żołnierzu! – zakrzyknął żółw.
- Słucham pana Towarzysza
Marszałka?! - odkrzyknął żołnierz,
salutując.
- Posłuchajcie mnie, no. Widzicie
tego tu grubego zasmarkańca? – Ralf wskazał na Arnolda. – Tak się wzruszył
biedaczek piękną wizją naszego miłościwego towarzysza Stalina, że no nie
wytrzymał. Patrz jak się wzrusza! PATRZ, ZARAZO! PATRZ, KURWA! PATRZ!!!
- Patrzę, Towarzyszu Marszałku!
Istotnie, grubasek wzrusza się bardzo! – odparł ten.
- Otóż to, młody. Smarki tego
tłuścioszka poruszyły moje kaszalocie serce. Dlatego teraz nadstaw uszu,
towarzyszu. – polecił Ralf.
- Nastawiam,
Towarzyszu Marszałku.
- No to teraz nie wiem jak to
zrobisz, ale możesz nawet mi tymi uszami zamachać i odlecieć, ale jakimś cudem
masz nas dostarczyć na ten Plac Czerwony. Zrozumiano? Niech tłuścioch nacieszy
oczy widokiem blasku świetności wizji naszego wspaniałego Towarzysza Stalina.
KURS NA KAPERIĘ, ŻOŁNIERZU! – wykrzyczał Ralf prosto w żołnierską facjatę.
- Ale Towarzyszu Marszałku, czy to
wypada..?
- JA CIE KURWA O ETYKIETĘ NIE PYTAM,
JA WYMAGAM! – wydarł się żółw i ugryzł żołnierza w ucho, na co tamten rozpłakał
się.
- Ale ja wcale nie chcę oglądać
jakiejś głupiej kaper.. – zaczął Arnold, lecz Bucz w porę zassał go do swojej
skorupy, skąd dało się po chwili słyszeć stłumione: „ooo…”.
- Dobrze,
ruszamy wobec tego, Towarzyszu Marszałku. A gdzie ten mały? – spytał żołnierz.
-
Bezpieeecznie zaaakampowaaany… - odparł Bucz.
- Podaj
informacje dotyczące naszego środka transportu. – zakomendował Ralf.
- Transport
kapusiów pochłonął wszystkie czołgi, samochody, ciężarówki i wozy i w ogóle.
Ale mamy łódź. – odparł tamten.
- KURWA łódź
to ty se w dupe możesz wsadzić, zjebie! – zirytował się Ralf.
- Tak jest,
Towarzyszu Marszałku! – odkrzyknął żołnierz i tak też uczynił. Po usadowieniu
się w łodzi wetkniętej w zadek żołnierza, przyjaciele pomknęli w stronę Placu
Czerwonego..
Kaszalot ;_; Mógłby jeszcze zostać lamą XD Boże, tak strasznie mnie bawią ich teksty...
OdpowiedzUsuńKaszalot to ostatnia postać Ralfa - aż do jednego z końcowych rozdziałów... xD
UsuńYEAH! Cieszę się 8D
Polubiłam jednak Ralfa xD A ten motyw z łodzią... zrobił mi dzień ♥
OdpowiedzUsuńTo chociaż Ty, bo ja na przykład go nie lubię... xD Za to Marcin uwielbia, więc nic nie poradzę na jego charakter.
UsuńSerio?! Aww dziękuję ♥ 8DD
Przyznam, że z początku mnie irytował, jednak jak przychodzi co do czego, to potrafi coś sensownego zdziałać :D
UsuńWidzisz, wredny ale ma łeb na karku :P
UsuńDokładnie, to z łodzią mnie rozwaliło :P
OdpowiedzUsuńSam fakt, że została łódź, czy że znalazła się w dupsku żołnierza? xD
UsuńTa dosłowność mnie rozwaliła xDD
OdpowiedzUsuńJego w końcu też... xD
UsuńCzego jak czego, ale łodzi w d... to się nie spodziewałem XD
OdpowiedzUsuńTo było niespodziewane nawet dla nas xD
UsuńO matko XDDD To jest takie śmieszne i dobrze popierdolone, cudowne i słodkie.
OdpowiedzUsuńDzięki xDDD
UsuńAle jak Ralf szybko przystosował się do roli Marszałka, pasuje mu to! :D
OdpowiedzUsuńWiesz, w końcu on od zawsze miał wyjątkowy dryg do wchodzenia w różne role xD
Usuń