A WIOSENNIE, A CO!
Z okazji tego, że wreszcie żegnam się z sezonową depresją, dzielę się z Wami moją radością :D A związane jest to z tym, że znowu foteczki koloroweczki pierdółeczki.
Pisałam już kiedyś, że kocham święta.
Boże Narodzenie kocham, ale Wielkanoc też kocham!
A jak już kocham, to na całego.
(niezła głęboka refleksja mi z tego wyszła)
Z racji tego, fotografuję sobie, pstrykam i obkładam się radością. Mam na nią w końcu tylko około 7 miesięcy, więc muszę wykorzystać ten czas porządnie.
Wielkanocne święta to święta bardzo niedoceniane pod względem marketingowym. Na Boże Narodzenie wszędzie Last Christmasy i inne okolicznościowe radostki, dekoracje, piosenki, kolędy, jedzenie, reklamy i takie tam. A na Wielkanoc to kilka kurczaków, jajek, baranków i zająców. A szkoda, bo jak Wielkanoc, to wiosna, a jak wiosna, to kolorowo i radośnie i jak Wielkanoc to barszcz biały i babki i mazurki i jedzenie i bycie razem i tego upierdliwego łamania się opłatkiem nie ma i igieł od choinki posypanych zewsząd i ciepło jest i fajnie i tym się trzeba cieszyć, o! :D
W ogóle, trzeba się cieszyć.
Trzeba szukać rzeczy, z których się można cieszyć, bo więcej jest ogólnie takich co smucą, dlatego trzeba kontrastować.
Ej, dobra, bo uderzam w dziwne tony.
Gołąb się na mnie za oknem gapi, bezczelny jakiś.
No dobra, wracając do żurnala..
Okej, cieszę się wiosną, cieszę się świętami, cieszę się ostatnio nawet pracą, choć są to momenty, ale muszę przyznać, że już nieco mi ciśnienie spadło z nią. Trochę warunki mi się poprawiły (niestety nie moje własne, związane z liczbą pojawiającą się cyklicznie na moim koncie xD), więc przeżyć jest łatwiej i ogólnie żyje się lepiej.
Powiem Wam, że nawet na jogę chciałam pójść. Ale niedomogłam i musiałam akurat TEGO DNIA konkretnego zostać w domu. TO NIC. I tak pójdę!
Joga. Kto by pomyślał?
Ostatnio rozkochały mnie w sobie kosmetyki, szkoda tylko, że ja nie rozkochałam w sobie piniendzy i siedzę bidna i paczam na te wszystkie rzeczy co są w internecie, sukienki nadal mnie w sobie rozkochują, mam ich już trochę, będę chodzić w sukienkach i będę kobietą, o!
W sumie to zamiast siedzieć w internetach, powinnam pisać magisterkę.
Oddałam niedawno dopiero pierwszy rozdział.. to jakiś koszmar. Na następnym zjeździe powinnam oddać drugi. Szlag. Dobrze, że to dopiero po świętach.. :'D
(JAK NAPISAĆ ROZDZIAŁ METODOLOGICZNY DO MAGISTERKI ZE STUDIUM PRZYPADKU?! Halp!)
Wspominałam już kiedyś, że kocham sklep Flyin' Tiger Copenhagen? Wspominałam.
NADAL KOCHAM. Jaka jestem szczęśliwa, że w Szczecinie otworzyli!
A i tak w Warszawie najczęściej chadzam. Szczecina nie lubię, do Szczecina mi nie po drodze. Ale jakby co, to jest! Yeah!
A to na zdjęciu powyżej co widzicie, to jest girlanda króliczkowa z Tigera i dekoracja w kieliszeczku, będąca jajeczkiem zrobionym z ozdobami dla mnie przez Asię <3 Ona takie cudeńka potrafi.
Ona stronkę na facebooku ma, tak w ogóle. Lumianek się nazywa :3
Komiksów i obrazków i rzeczy też ostatnio więcej mi wpada. Mam kilka różnych wizji na raz i trudno mi się ogarnąć, żeby je robić w sumie. Bo jakby ktoś za mnie napisał magisterkę, to ja bym rysować mogła. Albo niech mi ktoś daje piniondze to ja będę komiksy trzaskać, 4 tygodniowo co najmniej, a co! A tu ni, żodyn nie da. Pf.
Jak będą wakacje to może lepiej będzie mi szło, chociaż w sumie jak w lipcu Pobierowo podbijemy to ja nie wiem czy mi się będzie chciało coś więcej robić w życiu.
A, na pewno będzie mi się chciało tatuaż zrobić. NARESZCIE. Na urodziny prezent, sama dla siebie, a co. Małe ale cieszy. Mnie też będzie swędziało, tak jak Marcina xD
I nowe studia od września. Bosze, tyle planów już w tej głowie. Tylko się wiosna zaczęła a już człowiekowi życie wraca. Może zamiast panią logopedką, będę panią plastyczką?
KTO MNIE PRZYJMIE DO PRACY W SZKOLE?
Błagam, niech mie ktoś zatrudni.
Zatrudnij mnie.
Kilka "Tekstów z rzyci(a) wziętych" na do widzenia, ale tym razem sam Herbert bo ostatnio to on robi robotę.
Asia: Herbuś, widziałeś gdzieś mój telefon?
Herbert: Tak.
Asia: Gdzie?
Herbert: Gdzieś.
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Asia: (pokazując zabawkową pizzę) Herbert, co to jest?
Herbert: PIPCIA! Mama, musiś włozić pipcię do piekajnika!
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Gerard: Wie heißt du? Przetłumacz.
Herbert: Mi cha jest tu.
++++++++++++++++++++++++
Do następnego!