Rozdział 5
W
poszukiwaniu Ślimaczej Damy.
Przyjaciele
znaleźli się w niezłej kupie. A co gorsze, nie jest to metafora. Różowy dym
przeniósł Arnolda i Ralfa w kupę kaczej kupy. Po niefortunnej teleportacji z
zaskoczenia, jeż i żółw wygramolili się z cuchnącej mazi.
- NAZWAŁ MNIE ŻÓŁWIEM, PIERDZIEL JEDEN!!! – wykrzyczał rozjuszony
Ralf.
Arnold
westchnął:
- No jak można pomylić dzięcioła z żółwiem…
Na co Ralf
stanął osłupiały i rzekł:
- Jakiego dzięcioła? Tłuszcz ci na oczy wyszedł czy jak? Przecież
ja jestem rasowym kojotem!
Arnold nie miał ochoty wdawać się teraz w dyskusję na temat zaburzeń
psychicznych przyjaciela. Zaproponował, by przejść się po tym dziwnym miejscu,
w którym się znaleźli i poszukać jakiejś dorodnej ślimaczycy dla ich Strażnika
Umywalki. Coraz bardziej drażnił go już fakt bycia utaplanym w kupie a i
zaginięcie mamy wraz z całym jej jedzeniem mocno go denerwowało. Poszli więc na
poszukiwania.
A był to
lasek pełen kaczych kup i chwastów. Kiedy zaglądali pod liście, wszystkie
ślimaki zwiewały jak oparzone, a te, które nie zwiewały, czyniły to, kiedy
tylko słyszały od naszych przyjaciół po co ich szukają.
- Myślisz, że one wiedzą coś na temat tego wirującookiego
ślimaka i dlatego uciekają?
- Nie wiem, ale znowu wlazłeś w gówno, ty tłusty móżdżku. –
odrzekł Ralf Arnoldowi. – Patrz, tak to się robi! – i z tymi słowami Ralf
podszedł do pobliskiego chwastu, pod którym pasła się jakaś dorodna ślimaczyca.
Przedstawił się grzecznie, po czym zaczął rozsiewać przed nią plany i wizje
cudownej przyszłości u boku pięknego księcia, a wszystko to tylko jeśli zgodzi
się pójść z nimi. Arnold oniemiały patrzył, jak ofiara radośnie podąża za
żółwiem Ralfem, patrzącym na niego tryumfalnie znad kaczej kupy, w którą
właśnie wdepnął.
- No to co? Idziemy! – zarządził donżułan. Pach! I znaleźli
się przy publicznej łaźni, naprzeciwko ślimaczego oblicza.
- Przyprowadziliśmy ci Ślimaczą Damę, obywatelu. Czy teraz
już możemy się umy... – ale Arnold nie zdążył dokończyć pytania, bo w tym
właśnie momencie Ślimak sprzed Umywalki w jednym ruchu pożarł ich zdobyczną.
- Nara, chłopaki. – pożegnał się Ślimak i zniknął.
Oniemieli przyjaciele powoli zaczęli zmywać z siebie kupę…
50 Shades Of Żółw Ralf.
OdpowiedzUsuńRalf to idiota xD
Kocham to xD
Ralf to idiota? xD Dlaczego tak sądzisz? xD
UsuńBo jest strasznie niemiły dla Arnolda :C
UsuńTo niewychowany, ale żeby idiota od razu... :<
UsuńStraszny ślimak :c
OdpowiedzUsuńOn jest tylko nieszczęśliwy :<
UsuńŚlimak kanibal! D:
OdpowiedzUsuńTAK |D
UsuńNiespodziewane niczym hiszpańska inkwizycja o.0
OdpowiedzUsuńDobbrze! >D
Usuń