9 kwietnia 2015

MJwDZR. Rozdział IV

Rozdział 4
Brudna robota.

            Arnold bardzo szybko pożałował, że nie posłuchał Pani z Kiosku. Z powodu bardzo wolnego tempa jakie narzucił im Ralf, otwarty na wszystko umysł Arnolda szybko przestawił się na sposób myślenia i refleks żółwia. Dlatego nasz bohater nie zdążył zareagować, gdy na jego drodze pojawiła się przeszkoda. Tym samym wdepnął, a właściwie (biorąc pod uwagę jego nieduży wzrost) zanurzył się po uszy w psiej kupie.

- Nie no zajebiście, młody. – odezwał się brzydko Ralf. – w końcu pachniesz tak jak wyglądasz, świniaku. – dokończył brzydko Ralf.
- Dlaczego jesteś dla mnie taki niedobry? To mnie boli! – zapytał smutno Arnold.
- Już ci mówiłem, my kanarki nie zadajemy się z takimi prymitywami jak wy. Dla mnie jesteś tylko mięsem, i do tego wyjątkowo tłustym.

Arnolda zdenerwowało niekulturalne zachowanie Ralfa, więc ten ze złości spytał go:
- Skoro z ciebie taki kanarek, to dlaczego nie latasz?
W momencie, po pytaniu zadanym przez Arnolda, Ralf stanął jak słup soli, po czym nastała długa cisza. Po dłuższej chwili Ralf odparł:
- Jaki kanarek..? Ja jestem dzięcioł, a my dzięcioły nie lubimy jeży!

Arnold nie wiedział już o czym myśleć, dlatego pomyślał sobie, że nie może pokazać się mamie w takim stanie. Jeszcze zniekocha go i nie da mu jeść.
- Muszę się umyć i to natychmiast! – powiedział zdenerwowany.
- W porządku, zaprowadzę cię do najbliższej łaźni. W końcu nie mogę się pokazywać z takim smrodem wśród innych dzięciołów. – westchnął Ralf.

I tak nasi bohaterowie wyruszyli w drogę, w której towarzyszyły im odgłosy dezaprobaty, szepty obgadywania i wytykające palce przechodniów, którym najwyraźniej nie przypadł do gustu zapach Arnolda. Mimo że to był dopiero początek podróży, jeżyk czuł już, że to będzie najgorszy dzień w jego życiu.
Nasi bohaterowie dotarli do parku, w którym o dziwo znajdowała się wysoka złota umywalka, lecz zanim zdążyli zmartwić się tym, jak z niej skorzystać, przed nimi wyrósł z ziemi ogromny ślimak, który wyjątkowo niskim basem rzekł:

„Śmiałku, coś w kupie swe czoło zamoczył,
przychodząc pod ten zlew wieści żeś przeoczył:
żeby umyć zadek i odnaleźć mamę
musisz w lesie znaleźć mą Ślimaczą Damę!”

… po czym zaczął wirować czułkami.

- Ale jak to mo… - nie zdążył powiedzieć Arnold, gdyż po chwili zniknął w kłębach różowego dymu.
- Dobrze mu tak! – rzekł z triumfem Ralf.
- Ty też lecisz, żółwiu. – odparł ślimak.
- JA CI DAM KURWA ŻUŁWIA TY…! – i po chwili także Ralf wyparował.


Co teraz czeka naszych małych bohaterów w tym nieznanym świecie? 


10 komentarzy:

  1. No nie no z rozdziału na rozdział jest coraz bardziej zabawne i coraz ciekawsze XD Hahaha, dzięcioł? Kim on jeszcze będzie? Ja już myślałam, że Arnold go zgasi i to będzie koniec żółwia, a tu bum! xD
    Ralf jest bardzo chamski i niemiły xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślisz? Dalej jest jeszcze bardziej porąbane xD
      Tylko zostań z nami! (tak zajeżdżam teraz jakąś reklamą) XD

      Usuń
  2. Hehs, gówniana sprawa *ba dum tss*

    OdpowiedzUsuń
  3. Żółw schizofrenik XD
    A ślimak jest zarypisty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yeah, Ty jeszcze nie wiesz, co ten Ślimak będzie odwalał xD

      Usuń
  4. Martwi mnie konflikt osobowości Ralfa :<

    OdpowiedzUsuń

Podobasię? Niepodobasię? A może po prostu chcesz dorzucić parę groszy od siebie? Pisz, chętnie odpowiem : D